Unia powinna być konsekwentna

Jerzy Wenderlich (wicemarszałek Sejmu, SLD): To może nie ma wymiaru kary, ale ma wymiar psychologicznego napiętnowana. Dla wielu Białorusinów taka informacja podważa autorytet do tych, którym w jakiejś części ufali.

Unia powinna być konsekwentna

Jerzy Wenderlich

"Puls Trójki" - 28 lutego 2012
+
Dodaj do playlisty
+

Władze Białorusi nakazały ambasadorowi Polski w Mińsku opuszczenie kraju. Podobne wezwanie skierowały do dyplomatycznego przedstawiciela Unii Europejskiej. - To jest odwet władz białoruskich za działania władz Unii Europejskiej, które rozszerzyły listę osób niepożądanych na terenie Unii. Wiadomo, że Polska w sprawach związanych z Białorusią jest nieugięta. Jeszcze kilka dni temu w czasie spotkania Łukaszenka mówił dyplomatom, że Białoruś powstrzymuje się od jakichś kroków. To jest ta odpowiedź - mówi Alaksiej Dzikawitski, szef informacji w Telewizji Biełsat.

- Pamiętajmy, że Łukaszenka ostatnio dostał niesłychane wsparcie ze strony Rosji: bardzo duże kredyty, też na budowę elektrowni atomowej, inwestycje w przemysł białoruski - wylicza Alaksiej Dzikawitski. Zdaniem dziennikarza Łukaszenka sprzedając część majątku narodowego coraz głębiej wchodzi w relacje z Rosją, bo po represjach, które tuż po ostatnich wyborach dotknęły opozycję białoruską, zachód odwrócił się od Białorusi.

Jerzy Wenderlich przekonuje, że standardy w Rosji, choć dyskutujemy na ich temat, są zupełnie inne niż na Białorusi. - Rosji bym w to nie wikłał, to kraj, który posuwa się inną drogą, gospodarczo i z poszanowaniem jakiejś części praw człowieka. Polityka Unii powinna być przede wszystkim konsekwentna i spójna, a tymczasem wiemy, że każdy z krajów Unii niby żąda demokratycznych standardów, ale kiedy czasem widzi jakiś swój gospodarczy interes, to chciałby odwrócić oczy od standardów - podkreśla polityk SLD i wskazuje na przykład Słowenii. - Unia powinna być konsekwentna nawet kosztem jakiegoś pomniejszenia swojego interesu gospodarczego. Przed wyborami Łukaszenka uśpił całą opinię publiczną - przypomina gość Damiana Kwieka.

- Teraz w Mińsku będą uważnie obserwować co zrobi Polska i cała Unia w tej sprawie. Przed wyborami Łukaszenka mając bardzo ciężką sytuację gospodarczą musiał się oglądać na zachód, bo warunkiem udzielania kolejnych kredytów, było poszanowanie standardów demokratycznych. Rosja nie uzależnia kredytowania od standardów demokratycznych - ocenia Alaksiej Dzikawitski. Zdaniem eksperta z jednej strony można działania białoruskich władz odczytywać jako nerwową reakcję na rozszerzenie listy, a z drugiej strony może chodzić o to, że to może być pozytywnie odebrane u kremlowskich mocodawców prezydenta.

Co może stać się dalej i czy władza białoruska korzysta skutecznie z "prymitywnych narzędzi", dowiesz się słuchając całej audycji "Puls Trójki - 28 lutego 2012".

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.