Odeszła mistrzyni ciepłej ironii
2012-02-01, 22:02 | aktualizacja 2012-03-07, 12:03
- Dla mnie kluczem do Jej poezji jest ratunek, to jest poezja ratunkowa. Ona chciała podtrzymywać ludzi, nas. I to się udało - mówił na antenie Trójki Anders Bodegard, tłumacz poezji Wisławy Szymborskiej na język szwedzki.
Posłuchaj
- To jest jeden z trudniejszych momentów w życiu człowieka, a radiowca szczególnie, kiedy trzeba na głos bardzo szybko powiedzieć coś na temat osoby, którą się, proszę mi to wybaczyć, jakoś kochało, którą się szanowało, która była autorytetem - mówiła w studiu Trójki wzruszona Barbara Marcinik.
Jerzy Sosnowski przyznał, że kiedy wypowiada nazwisko zmarłej Noblistki, na twarzy mimowolnie pojawia mu się łagodny uśmiech. - Straciliśmy wielką poetkę, ale z drugiej strony może by na to należało spojrzeć inaczej. Pewnie, chciałoby się, aby takie osoby żyły w nieskończoność, ale nie zapominajmy, że Ona umarła po życiu spełnionym, szczęśliwym. Przyniosła nam strasznie dużo piękna i dobra - zaznaczył dziennikarz.
Andrzej Franaszek, redaktor "Tygodnika Powszechnego", zdradził, że kiedy myśli o Wisławie Szymborskiej, przypomina mu się wiersz Jej autorstwa "Kot w pustym mieszkaniu", ze słynnym zdaniem: "umrzeć - tego nie robi się kotu".
– Za każdym razem poruszający, zachwycający. To wiersz o osobistej tragedii, umieraniu, odchodzeniu bliskich nam osób, ale napisany w taki bardzo charakterystyczny dla Niej spsobób, z punktu widzenia kota, który musi się oswoić z czymś, co jest nieoswajalne. I my też się musimy oswoić z czymś, co jest nieoswajalne, czyli ze śmiercią ludzi nam bliskich, czy to bliskich bezpośrednio, czy też tych, którzy stali nam się bliscy, ponieważ czytaliśmy ich dzieła – mówił.
Zmarłą poetkę wspominał także Jarosław Mikołajewski, dyrektor Instytutu Polskiego w Rzymie. Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji.
Wisława Szymborska zmarła w Krakowie, miała 88 lat.
(pg)