Sześciolatki do szkół w 2014?
Prof. Edmund Wittbrodt (senator PO): Jestem zwolennikiem wczesnej edukacji. To jest decyzja wynikająca z sytuacji, jaką mamy, jeżeli tylko 22 proc. dzieci rozpoczęło edukację w wieku 6 lat, to termin musi być przesunięty.
Zdjęcie ilustracyjne
Foto: sxc.hu/public domain
Wraca dyskusja na temat obowiązkowej nauki sześciolatków w szkołach. Ustawą, która odkłada obowiązek szkolny dla takich dzieci do 1 września 2014 roku, zajęli się senatorowie. Zdaniem prof. Edmunda Wittbrodta pytanie zasadnicze dotyczy tego, czy resort ma rozeznanie, jakie były przyczyny, że rodzice sześciolatków nie posyłali dzieci do szkoły. - Dwa lata to jest mało czasu, by przeprowadzić taki dialog z rodzicami, by posłali dziecko do szkoły w 2014 roku - mówi były minister edukacji.
Z kolei prof. Michał Seweryński (senator PiS, b. minister edukacji) podkreśla, że 80 proc. nieprzekonanych rodziców to wielka masa krytyczna i potrzeba więcej czasu niż 2 lata, by zmienić nastawienie rodziców, którzy są wobec zmian w systemie edukacji nieufni. - Pominąwszy czy mają rację czy nie, próba zarekomendowania wytycznych napotyka na opór i nieufność - wyjaśnia gość Marcina Zaborskiego. Prof. Michał Seweryński zaznacza, że zapis w ustawie o "odłożeniu" terminu może oznaczać także to, by nie robić z tego dekretu przymusowego i powiedzieć rodzicom, że w Polsce rozpoczęcie nauki w szkole może być albo w 6. albo w 7. roku życia. - Nacisk cywilizacyjny jest duży, dzieci w wieku 5 lat bardzo często potrafią już czytać i obsługiwać komputer, są przygotowane intelektualnie, to może przekonać rodziców, że lepiej dziecko posłać do szkoły, niż trzymać w domu, ale niech to będzie swobodna decyzja rodziców - mówi gość Trójki.
- Nie ma lepszego instrumentu wyrównywania szans edukacyjnych jak przez wczesną edukację, dlatego że luka wiedzy i umiejętności dziecka wzrasta w tym czasie, kiedy ono nie rozpoczyna edukacji szkolnej – przypomina senator Wittbrodt. Były minister edukacji przyznaje, że rodzice się trochę zawiedli, gdyż dwa lata temu wprowadzane rozwiązania okazały się nie do końca przygotowane, podobnie dzisiaj nie ma tej stuprocentowej pewności, że szkoły za 2 lata będą gotowe na przyjęcie sześciolatków. - Rodzice sami najlepiej mogą ocenić czy ich dziecko dojrzało do takiego wysiłku czy nie. Myślę, że ta grupa rodziców z czasem będzie narastać - ocenia senator Seweryński.
Jakie wnioski przyniosła debata senacka z udziałem minister edukacji, o co chodzi w tej reformie i jaki jest los ustawy oświatowej oraz sześciolatków, dowiesz się słuchając całego "Pulsu Trójki – 1 lutego 2012".
Audycji "Puls Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku o 17.45. Zapraszamy.
(ed)