Mama mnie uczy tabliczki mnożenia
2012-01-30, 09:01 | aktualizacja 2012-02-01, 17:02
Przyjemniej jest siedzieć z książką przy stole w kuchni czy w szkolnej ławce? Zbadaliśmy, na czym polega idea domowego nauczania i co dzięki niej dzieci zyskują, a co tracą.
Posłuchaj
We wrześniu Nina Michalak rozpoczęła edukację domową córek - dziewczynek w wieku 5 i 6 lat - oraz edukację przedszkolną 3-latki. Pomaga jej w tym jej bratowa Katarzyna Odyniec, która uczy także swoją córkę Różę.
Taką formę nauczania dzieci Panie zaplanowały już w czasie studiów. - Zorientowałam się wtedy, że szkoła nie oferuje tego, co chciałabym dać mojemu dziecku: nauki myślenia, swobodnego poznawania świata i rozwijania własnej twórczości - mówi Nina Michalak. Przyznaje jednak, że trudno jest jej zaplanować, jak taka edukacja miałaby wyglądać w przyszłości.
Aby legalnie uczyć dziecko w domu, należy wybrać się z nim na badania do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, a następnie napisać wniosek do dyrektora szkoły. Takie dzieci przystępują co parę miesięcy do testów przygotowywanych przez szkołę, aby pod koniec roku otrzymać świadectwo.
Bywa też tak, że dzieci nudzą się w szkole, bo tak dobrze radzą sobie z programem. W takiej właśnie sytuacji na domową edukację zdecydowali się Agnieszka i Jerzy Potoccy. - W tej chwili nasza córka uczy się trzy-cztery dni w tygodniu, po dwie-trzy godziny dziennie. Mimo to wydaje nam się, że wie więcej - mówi uczący tata.
Często podnoszony jest argument, że dzięki nauce w klasie dzieci mogą nawiązać sporo nowych przyjaźni. - Najlepszy rozwój społeczny otrzymuje się w rodzinie - ripostuje Nina Michalak.
Reportaż "Mama mnie uczy" przygotowała Joanna Bogusławska.
"Reportaży" na antenie Trójki można słuchać od poniedziałku do czwartku o godz. 18.15.
usc