Duet damsko - męski czyli Julia Marcell
2012-01-19, 16:01 | aktualizacja 2012-01-26, 21:01
Jest w nim Julia i jest w nim Marcell, pierwiastek żeński i pierwiastek męski - mówiła o sobie i swojej muzyce Julia Marcell w "Programie Alternatywnym".
Posłuchaj
Jest zdolna, samodzielna i pozbawiona kompleksów. Naturalna i ekspresyjna na scenie, intrygująca na płytach, których do tej pory wydała dwie!
Dzień po odebraniu Paszportu Polityki w kategorii Muzyka Popularna Julia była gościem Agnieszki Szydłowskiej w "Programie Alternatywnym". Zapytana o wrażenia z gali, która odbyła się w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie odpowiedziała:
- Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy w Teatrze Wielkim było sprawdzenie sceny... Myśleliśmy, że fajnie byłoby na niej zagrać, to jednak dla nas bardziej naturalne niż przemawianie przy odbieraniu nagrody.
Płyty Julii Marcell, zwłaszcza debiutancka, nie kojarzą się jednak z rozmachem, to muzyka zbudowana naturalnie, momentami wręcz intymna. Trudno wyobrazić ją sobie na tak wielkiej scenie:
- Dwa światy walczą we mnie. Z jednej strony jestem miłośnikiem grania bardzo "nieubranego w nic", wychodzącego z z samych emocji, z drugiej strony pociąga mnie wszelka kreacja czy to na scenie, czy w filmie, czy za pomocą sztuk plastycznych. Dlatego być może mogłabym wziąć udział w jakimś wielkim projekcie, w którym nic nie będzie prawdą, wszystko będzie "prawdą ekranu".
Zanim dojdzie jednak do takiej współpracy, Julia opowiedziała jak powstawała debiutancka, nagrana za pieniądze zebrane w serwisie Sellaband, płyta "It might like you":
- Z natury jestem "dłubkiem", zawsze spełniałam się w ten sposób, że pracowałam w zaciszu domowym. Pierwsze demówki nagrywałam kiedy rodzice byli poza domem tak, bym mogła mieć cały dom dla siebie, żeby nikt niczego nie usłyszał.
Pierwsza płyta została nagrana "na setkę" co oznacza zarejestrowanie materiału w studiu nagraniowym bez późniejszego rozbudowywania utworów, dodawania intrumentów, montowania. Płyta "June" wydana w roku 2011 powstawała zupełnie inaczej - sam proces produkcji w studiu trwał kilka miesięcy, każdy utwór wielokrotnie "szukał" swojej najlepszej formy. Warto porównać oba albumy!
Julia nie mieszka w Polsce, wybrała Berlin. Tam ma mieszkanie, swoje rzeczy, znajomych i muzyków z zespołu. Jest świadoma decyzja, która ma wpływ na jej muzykę.
- Nie czuję się tam częścią żadnej sceny, poruszam się w bardzo różnorodnych środowiskach. Bardzo mnie to inspiruje, nie lubię zamkniętych środowisk. W moim otoczeniu są muzycy sesyjni grający bardzo różną muzykę, są filmowcy, artyści różnych dziedzin. Fascynuje mnie wielość. Bardzo też lubię śmietnik internetowy...
Julię Marcell będziemy mogli usłyszeć na koncertach już w marcu, zapewne zobaczymy ją także na letnich festiwalch. A tymczasem zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
as.