Wajda nie robi filmów, Wajda robi Kino (wideo)
2011-05-27, 12:05 | aktualizacja 2016-10-10, 09:10
- Pasja Andrzeja jest jak choroba zakaźna, zaraża innych, myślę, że to jest niezwykła cecha, której wszyscy potrzebujemy - mówił aktor Wojciech Pszoniak wyrażając opinię gości zebranych na benefisie wielkiego reżysera.
- To spotkanie nie ma analizować twórczość mistrza, ani prezentować biografii, raczej mamy nadzieję, że będzie to taka półprywatna radiowa forma - stwierdził na początku spotkania Wojciech Mann, prowadzący spotkanie wraz z Grażyną Torbicką.
Andrzej Wajda, reżyser, bohater trójkowego benefisu, zdradził, że najbardziej dumny jest z tego, że spotykając się przy różnych filmach z tymi samymi aktorami, czasem ma szansę dać im nową, zupełnie niespodziewaną – nawet dla nich samych - rolę.
CZĘŚĆ PIERWSZA:
Najlepszym potwierdzeniem powodzenia w tej kwestii jest pierwszy z przyjaciół, którzy licznie pojawili się na gościnnej scenie Studia im. Agnieszki Osieckiej - Daniel "Rekordzista" Olbrychski. – Ja doliczyłam się dwunastu filmów w reżyserii Andrzeja Wajdy, w których Daniel Olbrychski zagrał – mówiła Grażyna Torbicka.
CZĘŚĆ DRUGA
Znajomość i wspólna filmowa przygoda aktora i reżysera rozpoczęła się, gdy Olbrychski zgłosił się na plan "Popiołów". – Ja byłem beznadziejnie głupim reżyserem, bo uważałem, że my wszystko przeżyjemy, że jak patrzę na aktora, to on może robić cokolwiek i nic mu się nie może stać – wspomina Wajda.
CZĘŚĆ TRZECIA
Skąd ta samokrytyka? Otóż Olbrychski w "Popiołach" grał rolę szlachcica, Rafała Olbromskiego. W filmie wykorzystał swoje umiejętności jazdy konnej w ryzykownych scenach bitwy pod Samosierrą.
– On mi powiedział: "ja się przebiorę, ucharakteryzuję, nie będzie mnie można poznać, a spadnę ze trzy razy z konia, to ci się przyda" – przytoczył reżyser i dodał, że dziś już by się na to nie zgodził.
CZĘŚĆ CZWARTA
Aktorzy niezmiennie darzą Wajdę zaufaniem. – Jest mnóstwo wspaniałych, zdolnych reżyserów, ale czym się różni zdolny człowiek, od drugiego zdolnego? - pytał Wojciech Pszoniak. -Tym, że jeden ma pasję, a drugi nie. Andrzej to nie jest reżyser, który robi filmy, to jest reżyser, który robi Kino, a to nie jest to samo – mówił aktor.
Jerzy Radziwiłowicz dodał, że reżyser nawiązuje z aktorami niezmiernie intymną więź. - To może wynikać również z tego, że przy całej pasji i napędzie, Andrzej nie ukrywa swoich słabości w pracy, momentów w których nie wie co robić - powiedział.
CZĘŚĆ PIĄTA
Bohater wieczoru nie pozwolił, by miłe słowa padały jedynie pod jego adresem. - To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poszedłem do Szkoły Teatralnej w Warszawie, zobaczyłem Jurka wpadającego na scenę z kosą i zaciekawiła mnie ta siła i ta wyrazistość – mówił o pierwszym spotkaniu z Radziwiłowiczem.
Do gości-przyjaciół Andrzeja Wajdy dołączyły także polskie aktorki. Agata Buzek swoim tajemniczym listem sprowokowała niewygodne pytania. Danuta Stenka zwróciła "zawłaszczoną" statuetkę, a Krystyna Janda - przez telefon - złożyła wyrazy uwielbienia.
Artur Żmijewski i Maja Ostaszewska, małżeństwo z filmu "Katyń", opowiadali o wpływie jaki Andrzej Wajda wywarł na ich życie osobiste i zawodowe.
CZĘŚĆ SZÓSTA
Tajemnicza atmosfera towarzyszyła pojawieniu się na scenie Andrzeja Chyry. - Pilnie obserwuję, co pan gra .... - powiedział reżyser przyciszonym głosem i dodał, że bardzo chciałby się spotkać z aktorem na planie. Prowadzący benefis zdradzili co mają z tym wspólnego ... wąsy.
Przez cały wieczór anegdotami ze wspólnej pracy w kinie i teatrze sypał Wojciech Pszoniak, któremu reżyser nie pozostał dłużny. - Wojtek jest po prostu nie do wyreżyserowania! Mówię to z góry wszystkim, którzy chcieliby z nim pracować. Z nim trzeba czekać aż zrobi coś, z czego sam będzie zadowolony – powiedział o aktorze.
Daniel Olbrychski podkreślił, że Wajda jest reżyserem rozkochanym w aktorze, a jednocześnie pewną ręką prowadzi swoje gwiazdy podczas pracy na planie. - Te dwie cechy są unikalne. Nikt tak nie potrafi połączyć tej miłości ze spojrzeniem najbardziej przenikliwego krytyka - podsumował.
Sam Andrzej Wajda o swojej pracy mówił tak: - Lubię pracować z innymi ludźmi, nie chodzi mi o rezultat filmów, ale sama praca jest dla mnie największą radością.
Według niego, reżyseria ma jedną bardzo słabą stronę, mianowicie - nic nie jest w niej ustalone. - Lubię patrzeć, jak pracują dyrygenci. Stoją mocno na dwóch nogach, mówią jedno słowo, które znaczy to, a nie coś innego, potem robią wyrazisty gest i każdy wie o co chodzi … to jest takie piękne – opisywał.
Komu posłużył sweter zdjęty z murarza? Dlaczego strażak pouczał Andrzeja Wajdę na temat reżyserii? Jak doszło do tego, że Krystyna Janda stała się jego ukochaną aktorką i czym się różni reżyseria filmowa od teatralnej?