W krainie troli i diabłów morskich
Dla druidów Bretania była Jerozolimą i Mekką. To kraina legend i paskudnie złośliwych troli. I oczywiście - nie znają tam fasolki po bretońsku.
Foto: Glow Images/East News
Bretania to kraina celtyckiej mowy, naleśników i cydru. To tam wybraliśmy się, by przyrządzić rybę dla niecierpliwych - taką, która nie ma ości.
Tuż po złowieniu rybacy odcinają żabnicy łeb i wyrzucają do morza. Jej inna nazwa to diabeł morski, ta ryba ma tylko jedną ość - kręgosłup.
Aby ją oczyścić nalezy zdjąć dwie warstwy: skórę oraz przezroczystą błonę.
Na folii kuchennej układamy plastry boczku "na dachówkę" i smarujemy je białkiem.
Filety z ryby posypujemy drobno posiekaną pietruszką, całość zawijamy w folię i wkładamy do lodówki. Kiedy ryba w boczku już odpowiednio się schłodzi odwijamy ja z folii i kroimy na bardzo grube plastry zawiązując je nicią, by nie rozpadły się w trakcie gotowania.
Przygotowując sos najpierw tniemy skrzydełka kurczaka na drobne części. Dodajemy ćwiartkę cebuli, szalotkę, nieco czosnku, tymianek i jeden listek laurowy, najlepiej szuszony. Sos robimy na mocno rozgrzanym oleju z oliwek lub słonecznika, podsmażamy skrzydełka, odlewamy tłuszcz, znów podgrzewamy.
Nie zdrapujemy ciemnobrązowego osadu, ale uwalniamy go dolewając białego wina. Rybę najpierw obsmażamy na patelni pod pergaminem, a następnie wkładamy na 10 minut do pieca rozgrzanego do 190 stopni.
Aby usłyszeć, jakie wino poleca Marek Brzeziński do diabła morskiego w boczku, wystarczy kliknąć ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj".
Audycji "Kulisy Kulinarnej Akademii" można słuchać w poniedziałki o 7.40 oraz w czwartki o 16.50.
(asz)