"Nie przeszkadzaj Darek, daj ludziom oglądać". Dariusz Szpakowski w Trójce
Dariusz Szpakowski był gościem radiowej Trójki. Legendarny komentator sportowy opowiedział o swojej biografii "Wita państwa Dariusz Szpakowski", napisanej wspólnie z Przemysławem Rudzkim. W rozmowie nie zabrakło refleksji nad zawodem komentatora oraz osobistych, wzruszających historii, które znalazły się w książce.
Dariusz Szpakowski gościem Trójki
Foto: Wojciech Kusiński/Polskie Radio
Dariusz Szpakowski był gościem radiowej Trójki. Legendarny komentator sportowy w rozmowie z radiem opowiedział o swojej autobiografii "Wita państwa Dariusz Szpakowski", w której opisuje swoją bogatą karierę komentatora sportowego.
Dariusz Szpakowski w Trójce. "Siłą komentatora jest to, że potrafi zareagować tu i teraz"
Jak powiedział Szpakowski, prawdziwa siła komentatora polega na umiejętności szybkiej reakcji. Sam jednak uważa, że w tym zawodzie istnieje ryzyko przesadzenia.
- Siłą komentatora jest to, że potrafi zareagować tu i teraz. Jeśli można posłużyć się przykładem, to ja nie mówię już o skomentowaniu akcji, gdzie mówię "Messi, co za podanie, Di Maria", potem jest jedno niby zdanie: "Argentyno, co ty robisz?". To trzeba powiedzieć tu i teraz, w tym momencie. To jest największa siła komentatora, dlatego że tak czują ludzie, tak to odbierają. Ja, często pytany o zawód, odpowiadam, że to zawód takiego finalnego kucharza; bo strawą są zawodnicy, sędziowie prowadzący mecz. Ale komentator jest tym, który może przesolić, dodać za dużo pieprzu czy przypraw i nie będzie smakowało. Chodzi o to, co moi wielcy nauczyciele, Bogdan Tuszyński i Janek Ciszewski, wpajali mi do głowy: "Nie przeszkadzaj, Darek, daj ludziom oglądać" - mówi Szpakowski.
Jak podkreśla dziennikarz, w książce nie brakuje też wzruszających dla niego momentów, m.in. tych związanych z rodziną i córką, która bardzo za nim tęskniła, gdy był w pracy.
- Ja byłem zdziwiony, że Przemek Rudzki, który ma świetne pióro, bardzo ładnie ubrał literacko i przybliżył młodemu pokoleniu czasy Argentyny, Videli – bardzo brudnej postaci, czy też moje Powiśle, na którym się urodziłem. (...) Najbardziej wzruszający moment? Przemek na koniec książki zrobił wywiad z moją żoną i córkami. Starsza z nich, zapytana o to, czy tęskniła za tatą, mówi: "Tak, bardzo. Podchodziłam do telewizora, żeby być blisko niego" - opowiada legendarny komentator.
Posłuchaj audycji Trójki:
Szpakowski chciał być sportowcem, ale wybrał inną drogę
Jak przyznaje Szpakowski, „najlepszym komentatorem jest ten, który jest niespełnionym sportowcem”. Ta teza ma odzwierciedlenie w jego biografii.
- Chciałem być sportowcem, uprawiałem koszykówkę. Ponieważ wiedziałem, że nic z tego nie będzie, to poszedłem trochę inną drogą. Pewnie to, o czym w książce jest, to odziedziczyłem umiejętności po tacie, który nie był komentatorem ani dziennikarzem, ale będąc w harcerstwie, działał z mikrofonem i mnie do tego ciągnął - opowiada dziennikarz.
Jak mówi Szpakowski, mimo że piłka nożna jest dziś zdominowana przez pieniądze, wciąż potrafi wywoływać prawdziwe emocje.
- Jak jest finał, to jest finał. Jak jest zwycięzca, to jest zwycięzca i tego się nikomu nie zabierze. Oczywiście piłka się zmieniła. Jak patrzymy na dawne mecze i dzisiejsze, to widać, jak mało jest miejsca i przestrzeni, jak ważne jest szukanie tych wolnych stref. Ja nawet zaczynając finał w Katarze, powiedziałem: "Współcześni gladiatorzy". Oni są genialnie fizycznie przygotowani. To nie tylko 90 minut, to 120. A potem jaka presja i napięcie przy rzutach karnych! Nikt nam tego nie zabierze. Zmieniają się przepisy, na futbolu znają się wszyscy, ale zdobycie mistrzostwa świata to spełnienie marzeń i to potrafią tylko nieliczni - mówi Szpakowski.
Całej rozmowy posłuchasz tutaj.
Mateusz Wysokiński