Expose premiera i wotum zaufania. Poseł PiS: Tusk pokazał siłę
W "Śniadaniu w Trójce" politycy komentowali expose Donalda Tuska i głosowanie nad wotum zaufania. Politycy rządzącej koalicji przekonują, że wotum zaufania pokazało siłę rządu, opozycja twierdzi, że wystąpienie premiera nic nie wniosło. Piotr Uściński z PiS przyznał jednak, że Tusk pokazał siłę, choć nie był to komplement pod adresem koalicji.
Rząd premiera Donalda Tuska 11 czerwca uzyskał wotum zaufania. Za głosowało 243 posłów, 210 było przeciw. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Głosowanie poprzedziły - expose szefa rządu, runda pytań posłów, a następnie odpowiedzi premiera. W expose Tusk zapowiedział, że w czerwcu powołany zostanie rzecznik prasowy rządu, zaś w lipcu dojdzie do rekonstrukcji rządu, oznaczającej zmianę struktury oraz "nowe twarze". W wystąpieniu premier mówił m.in. o migracji, rozliczeniu poprzednich rządów i Ukrainie. Na sali sejmowej podczas expose premiera Donald Tuska nie było zdecydowanej większość posłów PiS, których część pojawiła się za to na konferencji prasowej zorganizowanej tuż przed rozpoczęciem rozpatrzenia wniosku o wotum zaufania. Podczas gdy przedstawiciele koalicji rządzącej krytykowali ten fakt, przedstawiciele PiS w mediach społeczności argumentowali, że nie chcieli słuchać kłamstw. O ocenę expose i towarzyszących mu wydarzeń zostali poproszeni goście "Śniadania w Trójce".
- Kiedy my rządziliśmy, Tusk opowiadał, że migranci na granicy z Białorusią to są biedni ludzie, którym trzeba pomóc. Teraz mówi naszym głosem. To dobrze, natomiast my oczekujemy działań - powiedział Piotr Uściński (PiS). Wskazał, że nie wystarczy mówić, że pakt migracyjny nie będzie wdrożony. Zwrócił uwagę, że nie ma tam żadnych zwolnień dla Polski z tytułu przyjęcia uchodźców z Ukrainy. Komentując głosowanie nad wotum zaufania, Uściński stwierdził, że premier pokazał siłę. - Donald Tusk pokazał siłę, że potrafi wszystkich was wziąć pod but i wszyscy pięknie zagłosowali - wyjaśnił. Dodał, że w rozmowach w kuluarach nie było już takiego entuzjazmu. - My uważamy, że tam jest dużo nieszczerości, braku woli, załatwiania spraw zgodnie z polskim interesem - powiedział poseł PiS o działaniach koalicyjnego rządu i postulując zmianę na stanowisku premiera.
- Nie będzie nam opozycja dyktować, kto ma być premierem - podkreśliła Katarzyna Piekarska (KO). Jak wyjaśniła, po to było wotum zaufania, żeby pokazać, że koalicja jest stabilna, trzyma się mocno i realizuje program. - Nie wiem, dlaczego Donald Tusk miałby odejść, jeżeli jest to premier ze stabilną większością w polskim parlamencie - dodała. Porównując działania obecnego rządu i poprzedniego, przypomniała, że PiS zbudował na granicy zaporę, którą można było przeciąć mało skomplikowanym urządzeniem i po prostu przejść na drugą stronę. - Dzisiaj to jest tak naprawdę zapora, która jest nafaszerowana elektroniką i tam się nie da przejść - powiedziała.
- Zamiast normalnie z szacunkiem wysłuchać premiera i siedzieć w ławach poselskich, wybraliście państwo kabaret, będąc na zewnątrz i słuchając tego na laptopach i tabletach. To było bardzo niepoważne - oceniła zachowanie posłów PiS w Sejmie Karolina Zioło-Pużuk (Lewica). W dyskusji wskazywał też, że obecny rząd składa bardzo dużo ustaw i według statystyk, jest w czołówce pod tym względem. - Problem tylko polega na tym, że bardzo wiele tych rzeczy jest związanych z działaniami naprawczymi wobec tego, co było robione poprzednio - wyjaśniała.
Aleksandra Leo (Polska 2050) oceniła, że "nie jest poważną polityką robienie polityki na konferencjach". Przywołała konferencję PiS o rządzie technicznym. - To jest po prostu śmieszne. Proszę przyjść i pokazać nam większość i wtedy zaczniemy rozmowę o premierze - stwierdziła. - Na razie takiej większości nie macie, nie ma o czym mówić - skwitowała. Zauważyła, że już mieliśmy rząd techniczny i był to świetny materiał do memów. - Pan Kaczyński z tabletem, którego nie potrafi obsługiwać, z premierem technicznym panem Glińskim - przypomniała. Leo skrytykowała też PiS za wyjście z sali podczas expose. - Proszę sobie wyobrazić, że 6 sierpnia połowa Sejmu nie przychodzi na zaprzysiężenie prezydenta.
Jak by to wyglądało? - pytała.
Dobromir Sośnierz (Konfederacja), oceniając expose premiera, stwierdził, że "plan jest ten sam od początku, żeby PiS nie rządził". - Ja nie wiem, po co ci ludzie poszli do władzy, bo oni nie mają żadnego planu. Nigdy nie usłyszałem jakiejś wizji docelowej, do której oni zmierzają - powiedział. - Może to i dobrze, bo nie spodziewam się, żeby to była jakaś specjalnie dobra wizja - drwił. Wskazał, że za jakiś pozytyw można uznać prace nad deregulacją. Sośnierz wytknął też rządowi, że na koniec maja zapowiedziane było 100 ustaw, a "jest połowa czerwca i nie ma ani połowy". Przypomniał, że w poprzednim Sejmie opozycja też wychodziła z sali albo odwracała się tyłem do mównicy, żeby pokazać brak szacunku. - To była dopiero piaskownica - ocenił.
Alvin Gajadhur (Kancelaria Prezydenta) stwierdził, że "nic nowego się nie dowiedzieliśmy". - Dowiedzieliśmy się, że rząd ma się wziąć do pracy. To samo słyszeliśmy 13 grudnia, kiedy koalicja miała w szybkim tempie wprowadzić wiele zmian. Kwota wolna od podatku 60 tys. zł, akademik za złotówkę. Nic z tego nie wyszło - punktował. Zaznaczył, że pan prezydent Andrzej Duda oczekiwał na dobre ustawy, a "tych ustaw nie było". Dodał, że prezydent podpisał ok. 160 ustaw a zawetował tylko sześć i nie można mówić, że prezydent wetuje ustawy.
Gośćmi Renaty Grochal w audycji "Śniadanie w Trójce" w sobotę 14 czerwca byli: Piotr Uściński (PiS), Aleksandra Leo (Polska 2050 - Trzecia Droga), Katarzyna Piekarska (KO), Karolina Zioło-Pużuk (Lewica), Dobromir Sośnierz (Konfederacja), Alvin Gajadhur (Kancelaria Prezydenta).
Źródło: Program 3 Polskiego Radia/fc