Miały być przygoda, smok i bąki - mówi o filmie "Dziadku, wiejemy!" Olga Chajdas
Dzień Dziecka już wkrótce, a do kin wchodzi film, który spodoba się młodym widzom, ale ma także szanse przypaść do gustu dorosłym. "Dziadku, wiejemy!" Olgi Chajdas to kino międzypokoleniowe, chociaż osoba reżyserki nieoczywista.
"Dziadku, wiejemy", reż. Olga Chajdas
Foto: mat. prasowe/Karolina Grabowska
Trzeba przyznać, że Olga Chajdas nie kojarzy się z kinem dziecięcym czy familijnym. A jednak "Dziadku, wiejemy!" to pozycja przeznaczona zarówno dla młodszych widzów, jak i ich rodziców.
Szalona podróż dziadka i wnuczki. "Dziadku, wiejemy!" w kinach
Pewnego dnia dziadek Jeremi (Jan Peszek) wywołuje w domu spokojnej starości taki zamęt, że grozi mu przeniesienie do szpitala psychiatrycznego. Marta (Agnieszka Grochowska), jego córka, zgadza się zabrać go do siebie, choć to dla niej trudne, bo Jeremi jest nieprzewidywalny i ma bujną wyobraźnię. Sytuację komplikuje Jagoda (Anna Nowak), córka Marty, która uwielbia dziadka i podziela jego szalone pomysły. Gdy Jeremi odmawia zamieszkania z rodziną, Jagoda postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Dziewczynka i dziadek wyruszają w pełną przygód podróż do legendarnego statku "Światło Morza". W pogoń za nimi rusza szajka złoczyńców dowodzona przez bogacza Waldemara (Wiktor Zborowski) oraz przerażona mama Jagody. No i smok - rusza za nimi także smok.
Kino familijne przesunięte w czasie
Po kontrkulturowym, ostrym i wielokrotnie nagradzanym "Imago", sięgnięcie po historię fantastycznej wyprawy zwariowanej wnuczki i niepokornego dziadka wydaje się czymś zaskakującym, z drugiego końca skali. Skąd taki wybór?
- Pomyślałam, że może to jest czas, by pobawić się kinem i zrobić film, który mi też by się podobał jako dzieciakowi. Czyli taki, który jest może przesunięty w czasie. Zresztą na spotkaniach czasem dorośli widzowie mówią, że jest tak fajnie, bo wygląda jak film z ich dzieciństwa. Z drugiej strony jest to blisko tego, co lubię opowiadać: jest wątek matki i córki, jest ta transgeneracyjna dyskusja o prawdzie - tłumaczy reżyserka w rozmowie z Ryszardem Jaźwińskim.
I przy okazji formułuje śmiałą, kontrowersyjną, chociaż z formalnego punktu widzenia słuszną tezę: - Mogę wręcz powiedzieć, że "Imago" też w pewnym sensie było kinem familijnym.

Kino drogi, które bawi się topografią
"Dziadku, wiejemy!" jest produkcją dość daleką od standardowych współczesnych filmów dla dzieci. - Dla mnie zabawa kinem polega na tym, żeby jednak opowiedzieć swój film, swoim językiem, a przy tym spróbować wyjść do tego młodego widza. Scenariusz sam przyszedł do mnie, a dokładnie przyniósł go Emil Płuszański. Miały być przygoda, dziadek, wnuczka, smok i bąki. A w to wpisane kino drogi, co już sugeruje sam tytuł - wskazuje Olga Chajdas. - Dziadek i wnuczka wyruszają w podróż do tajemniczego "Światła morza". (…) Idą w stronę morza, ale to morze jest w naszym filmie, jest na… południu, w górach. Pomyśleliśmy, że skoro to jest taka realistyczna bajka, to topografią też możemy się pobawić - tłumaczy.
- A region dolnośląski jest nam bardzo wdzięczny, że daliśmy im dostęp do morza - dodaje z uśmiechem.
Piotr Radecki/k