To my tworzymy naszą historię

Maja ma obecnie prawie dwa latka, ale jak dziś pamiętam dzień, w którym dowiedziałam się o jej istnieniu :). Rozpierała nas duma i nieopisana radość znana tylko przyszłym rodzicom.

Kiedy przyszła na świat nagle wszystko stało się piękniejsze, problemy zeszły na boczny tor, dla nas liczyła się tylko ona, to maleńkie dzieciątko wypełniło nasze serca po brzegi niekontrolowaną miłością.

Los jednak miał dla nas niejedną niespodziankę, najpierw pojawiły się kolki, które spędzały sen z powiek, doprowadzały do łez, wykańczały psychicznie.

Nie mogłam patrzeć jak nasze dziecko przeżywa koszmar za koszmarem, ale najgorsze dopiero miało nastąpić.

Kiedy miała niespełna 4 miesiące ciężko zachorowała, rozgrywał się dramat za dramatem. Serie kroplówek, zastrzyków, tabletek, tego nie da się opisać, ile człowiek przeżywa patrząc na tak malutką istotkę zdolną do życia, dla której cały świat stoi otworem.

Jak wtedy serce chce pęknąć, kiedy przynoszą zapłakane dziecko ze zmiany wenflonu, jak chce się walczyć jak lwica o bezpieczeństwo dla naszego dziecka, kiedy widzimy pobłażliwość personelu.

Na szczęście pobyt w szpitalu zakończył się sukcesem, ale my jako rodzice nigdy nie zapomnimy o tej naszej tragedii, kiedy w jedną noc mogliśmy stracić wszystko co najlepsze.

Tak sobie zadaję pytanie, jak to jest być rodzicem, dobrym rodzicem, na ile go stać, ile może wytrzymać aby się nie załamać???

Odpowiedź nasuwa się sama, dajemy z siebie wszystko do ostatniej kropli, poświęcamy swój czas, stawiamy na krawędzi swoją cierpliwość. Niejednokrotnie zapłaczemy gdzieś w kącie  z braku sił, przemęczenia (sama tak miałam, kiedy co kilka godzin musiałam w nocy wstawać do dziecka, a nawet teraz nie prześpi całej nocki), to jednak wierzę, że wszystko ma swój cel i patrząc teraz na swoją córkę  jestem z niej dumna. Widzę jak doskonale rozwija się intelektualnie, jaką mamy ze sobą więź.

Być rodzicem to najpiękniejszy dar jaki może dać nam los, poprzez przygnębienie, smutek, niejednokrotnie depresję po radość do łez, euforię, ogrom zachwytu tworzymy coś co szczególnego dzięki czemu mamy dla kogo żyć, kochać i być kochanym.

To te małe rączki, które obejmują naszą twarz kruszą wszelkie lody, to ten uśmiech i dziecięcy szczebiot napełnia nasz dom wewnętrznym ciepłem...

Nie odrzucajmy więc dziecięcej miłości w  dobie masowego pościgu za karierą, poprawieniem naszej sytuacji finansowej, miłości tak szczerej i prawdziwej... aż do bólu.

To my tworzymy naszą historię, postarajmy się, aby była wzorem, imponowała i fascynowała innych...

 

Katarzyna Wawrzyniak