Badania proweniencyjne, czyli śledztwo, kto co pisał na marginesach starych książek
2025-03-05, 16:03 | aktualizacja 2025-03-05, 16:03
Każda książka, zwłaszcza stara, kryje w sobie historię. Dotyczy to nie tylko treści, ale również ludzi, którzy byli jej twórcami, właścicielami i czytelnikami. I tym zajmują się badania proweniencyjne.
Badania proweniencyjne, które przezywają swój rozkwit w ostatnich 20 latach, pozwalają zrozumieć nie tylko zmieniające się gusta literackie w minionych wiekach, ale również rangę publikowanych treści, a także dostarczają czasami bardzo bogatych informacji o osobach, które z danym woluminem miały styczność.
Posłuchaj
Ponad 100 tys. woluminów do zaopiekowania
Pierwsze drukarnie i pierwsze wydruki książek pojawiły się na ziemiach polskich pod koniec XV wieku. I te egzemplarze, które powstały do 1800 roku klasyfikowane są jako stare druki. - Takie książki przechowujemy tutaj i to jest czwarty największy zbiór starych druków w Polsce. Szacujemy go na ok. 100-120 tys. woluminów, więc to duży zasób do zaopiekowania - mówi Martyna Osuch z Gabinetu Starych Druków Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.
Przeczytaj także
- Biblioteki publiczne: instytucje skazane na wymarcie czy lokalne centra aktywności i kultury?
- Jacek Dehnel o tygodniku "Tajny Detektyw": sensacyjne czasopismo dla bogatszej klienteli
- Artur Domosławski: latynoamerykańska literatura i muzyka były dla mnie magnesami
Śledztwo w sprawie wymytych notatek
I taki zbiór jest doskonałym miejscem, by prowadzić badania proweniencyjne. Przypominają one śledztwo: każde dzieło jest dokładnie oglądane karta po karcie: badacze analizują każdą notatkę, pieczęć czy podpis. - Żeby dokładnie sprawdzić, czy nie ma usuniętych znaków własnościowych, wymytych, wyczyszczonych marginaliów, czyli zapisków na marginesach. To wszystko sobie skrzętnie wynotowujemy - opisuje działania rozmówczyni Moniki Suszek.
Bo okazuje się, że kiedyś powszechną praktyką było robienie notatek na marginesach, podkreślenia, stawianie strzałek wskazujących konkretne miejsca i fragmenty. - Do XVIII wieku był to wręcz mile widziane, żeby notować i zostawiać zapiski: szerokie marginesy były specjalnie zostawiane przez drukarzy - tłumaczy.
Gorące polemiki na marginesach
Dzisiaj te notatki są poddawane szczegółowym badaniom i analizom. - Są na przykład notatki studenckie sporządzane podczas wykładów. Były też polemiczne komentarze w bibliach albo drukach protestanckich, które zostawiali katolicy, którzy teoretycznie nie powinni ich czytać. I jak był czytelnik protestancki, a po nim katolicki, to potrafili się kłócić na marginesach, a jeden drugiego wykreślał, a nawet wyzywał - daje konkretne przykłady Martyna Osuch.
Kres powszechnemu notowaniu i komentowaniu w książkach położył rozwój bibliotek publicznych, które rozwinęły się właśnie w wieku XVIII i zakazały tego rodzaju praktyk.
Co kryje okładka książki?
Oddzielnym badaniom poddawana jest też każda okładka, czy też oprawa książkowa. Są one analizowane z punktu widzenia technicznego (introligatorstwo), konserwatorskiego, historycznego i historyczno-artystycznego: zajmuje się tym oddzielna gałąź nauki, czyli tegumentologia. Wielokrotnie się zdarzało, że takie badania, zarówno te prowadzone w Polsce, jak i w zagranicznych bibliotekach, przynosiły niezwykłe odkrycia. Często-gęsto średniowieczni czy renesansowi introligatorzy do oprawy nowych ksiąg używali starych skór i pergaminów na których znajdowały się bezwartościowe ich zdaniem teksty czasem nawet sprzed kilkuset lat.
***
Tytuł audycji: Piknik Naukowy
Prowadzi: Monika Suszek
Data emisji: 5.03.2025
Godzina emisji: 10.30
pr