Chów klatkowy: czy w końcu uda się uwolnić miliony cierpiących zwierząt?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Chów klatkowy: czy w końcu uda się uwolnić miliony cierpiących zwierząt?
Małgorzata Szadkowska (l) z Compassion in World Farming oraz Marta Korzeniak (p) ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki były gościniami Pauliny Górskiej (c) w programie "Górska o Klimacie"Foto: PR

Kiedy mówimy "chów klatkowy" kojarzy się to przede wszystkim z kurami. I słusznie, gdyż obecnie niemalże 40 000 000 tych ptaków żyje w klatkach. Jednak problem klatek dotyczy również innych zwierząt: futerkowych, ale m.in. również świń i cieląt. Czy w końcu uda się doprowadzić do zakazu chowu klatkowego w Polsce?

  • W Polsce aż 42 miliony zwierząt jest trzymanych w klatkach. Są to zwierzęta hodowane na mięso, dla nabiału bądź dla skór.
  • Chów klatkowy kur to rozwiązanie, które jest najpowszechniej stosowane przez polskich producentów jaj: stanowi ponad 70 procent ogółu krajowej produkcji.

W ostatnich latach Europa wyraźnie odchodzi od hodowli zwierząt na futro. Już 20 krajów wprowadziło zakaz takiej hodowli – ostatnio Litwa i Łotwa. Wśród sąsiadów Polski hodowlę zwierząt na futro dopuszczają jedynie Białoruś i Ukraina. Przy czym w tym ostatnim kraju przed wybuchem wojny również mówiło się o wprowadzeniu zakazu.

Zakaz hodowli zwierząt na futra

Niedawno Małgorzata Tracz z partii Zieloni złożyła projekt zakazu hodowli zwierząt na futra. To już jest bodaj siódma taka próba: działania w tej kwestii ciągną się one już od kilkunastu lat. Dlaczego tak długo to trwa?

Powodem jest przede wszystkim fakt, że pierwsze próby podejmowano w czasie, kiedy przemysł futrzarski miał silną pozycję w naszym kraju. Po wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt na futra w Holandii (2011), a później w Danii, wielu inwestorów przeniosło się właśnie do Polski sprawiając, że ta branże urosła w siłę, a jej szczyt przypadł w okolicach roku 2015, kiedy na farmach znajdowało się ok. 10 mln zwierząt.

– W tej chwili mamy w Polsce ok. trzech milionów zwierząt hodowanych na futra: to przede wszystkim norki. Są też w mniejszej skali lisy (ok. 10 tys.), jenoty (ok. 3 tys.) i szynszyle (ok. 15 tys.) – wylicza Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Zwierzę w klatce przy każdym łóżku

Przypomnijmy: w Polsce aż 42 miliony zwierząt żyje w klatkach. – To jest tak, jakby każdy Polak, wliczając w to niemowlęta i wszystkie dzieci, trzymał przy swoim łóżku klatkę z co najmniej jednym zwierzęciem – mówi niezwykle obrazowo Małgorzata Szadkowska, prezeska polskiego oddziału Compassion in World Farming oraz ekspertka Koalicji Klimatycznej. – Dla mnie hodowla klatkowa jest okrutnym symbolem hodowli przemysłowej, czyli maszynowy sposób produkcji naszej żywności. Sposób produkcji, który nie myśli o zwierzętach, jako istotach czujących, tylko dosłownie zmienia je w maszyny, które mają dostarczać na nasze stoły mięso, jajka, nabiał – stwierdza.

Zwierzęta cierpią, ale to się opłaca

Ogólna tendencja jest taka, że Europejki i Europejczycy mają dość zwierząt, które cierpią w klatkach. A w klatkach hodowane są m.in. kury, króliki, świnie, cielęta, lisy, norki. – Komisja Europejska zleciła specjalistycznym organom składających się z naukowczyń, naukowców i lekarzy weterynarii zapoznanie się z tematem hodowli w klatkach. I ich wnioski są absolutnie jednoznaczne: zwierzęta cierpią w klatkach i nie powinny być tak hodowane – oświadcza Małgorzata Szadkowska. – Dlaczego to się nadal robi? Bo to się opłaca. Ale powtarzam, że opłaca się również transformacja ku Europie, ku Polsce bezklatkowej: są pieniądze, które mogą wspierać hodowców, żeby dokonywali tych przekształceń – dodaje.


Posłuchaj

38:27
Chów klatkowy - czy w końcu uda się go zabronić w Polsce? (Górska o Klimacie/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Górska o Klimacie
Prowadzi: Paulina Górska
Gościnie: Małgorzata Szadkowska (prezeska polskiego oddziału Compassion in World Farming, ekspertka Koalicji Klimatycznej), Marta Korzeniak (Stowarzyszenie Otwarte Klatki)
Data emisji: 12.08.2024
Godzina emisji: 12.07

pr

Polecane