Kocham i szanuję artystów: od kulis poznałam ich pracę – mówi Zofia Sylwin, producentka Trójkowych koncertów
Zofia Sylwin jest nazywana szefową studia koncertowego Trójki, chociaż tak naprawdę takie stanowisko oficjalnie nie istnieje. Mimo to nikt nie wyobraża sobie, że trójkowy koncert mógłby powstać bez Zofii Sylwin: jej opieki i zaangażowania. I właśnie o swojej pracy, miłości i szacunku do artystów, a także o tym, jak radio wciąga opowiada w audycji Michała Nogasia.
Zofia Sylwin: jesteśmy jedynym radiem na świecie, które co tydzień robiło koncerty na żywo.
Foto: PR
- Zofia Sylwin jest związana z Trójką od roku 1976. Koncerty w Trójce produkuje prawie od początku ich istnienia.
- Po latach zapaści, w Trójkowym studiu ponownie pojawiają się najwięksi, najlepsi wykonawcy. Znowu są nagrywane koncerty.
Pani Zofia w rozmowie z Michałem Nogasiem wielokrotnie powtarza, że praca w radiu wciąga. Zgadza się, że oczywiście, jest wiele zawodów, które także są wciągające, ale, jak mówi "ta tu, w radiu, wciąga bardzo, bardzo mocno".
Największy promotor
Mój etat w redakcji na początku wyglądał tak, że ja robiłam tam wszystko: w sekretariacie, w fonotece montowałam… Uwielbiałam tutaj być: tu była taka rodzinna atmosfera. Słuchałam audycji, poznałam Piotra Kaczkowskiego, Wojtka Manna, Marka Niedźwieckiego i naprawdę tu rozmawialiśmy, żartowaliśmy sobie o wszystkim, ale głównie o muzyce – wspomina Zofia Sylwin swoje Trójkowe początki. – Artyści cenili Trójkę: to było medium uważane za największego promotora. I jeśli w jakiejś audycji Kaczkowskiego, Manna pojawiła się płyta i jeszcze była pochwalona, to dla artystów było wielkie szczęście i radość – opowiada.
Niestety, przez osiem lat poprzednich rządów, sytuacja w radiu mocno się zmieniła. Dotknęło to również Trójkę: artyści nie chcieli przychodzić, nie chcieli grać, koncerty nie powstawały. Teraz zaczęli powracać.
– To ogromna radość, szczęście wielkie, że po ciężkich latach znowu wznosimy się w górę i przychodzą, będą przychodzić najwięksi. I będziemy promować zdolnych, młodych, bo też o to od początku chodziło: żeby robić ferment w branży muzycznej. I oni chcą przychodzić i wszystko zaczyna się toczyć wspaniale – dodaje uradowana.
Na początku była awaria
Zofia Sylwin wspomina, że tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego, że studio się "trochę zepsuło". Po prostu stara konsoleta odmówiła już współpracy i nie można było robić nagrań, ale studio było puste i można było z niego korzystać. – Paweł Sztompke z Janem Borkowskim wymyślili, żeby robić tam koncerty. Okazało się, że można postawić system nagłośnieniowy i jakoś to wszystko podłączyć do anteny. Pierwszym był, wymyślony przez Jana Chojnackiego, bluesowy koncert Irka Dudka. Poszło to koło godz. 21 i wypadło kapitalnie – mówi Zofia Sylwin.
Pierwszy koncert robiła Alicja Leszczyńska, jednak na dłuższą metę nie było chętnych do zajęcia się organizacją i ogarnięciem wszystkiego. – Wciągnął mnie w to Paweł Sztompke i zaczęło mi się to podobać. A dzięki mojemu bratu znałam też wielu artystów. I tak to się potoczyło, że się tym zajęłam, bo nikt inny nie miał ochoty – śmieje się gościni Michała Nogasia. – Dostałam pokoik obok studia, w którym jestem do dzisiaj. Tych koncertów było parę w roku, a potem nagle doprowadziliśmy do czterdziestu paru – oblicza.
Przeczytaj także
- Pola Chobot & Adam Baran oraz mop – muzyczna młodość na koncercie w Trójce [WIDEO]
- ARS LATRANS Orchestra: nowy utwór, muzycy z Ukrainy i występ na Festiwalu Wschód Europy
- "Jest dziełem absolutnie skończonym". Joanna Okuniewska o płycie Slowdive "Slowdive"
Kochać, uspokajać, doceniać
Organizacja i realizacja takich koncertów, to ciężka praca na "żywym organizmie", czyli z ludźmi. I to z ludźmi szczególnie wrażliwymi, mającymi swoje wymagania, czasami kaprysy. Trzeba więc być szczególnie nastawionym, nastrojonym na współpracę.
– Bardzo kocham i szanuję artystów, ponieważ poznałam ich pracę od kulis. Każdy siada na sali i oczekuje artysty na scenie: ten wychodzi, jest piękny, zdolny i wszyscy przeżywamy cudowne chwile. Tylko nikt nie wie, jak nieprawdopodobnie ciężka jest to praca. A ja to widzę pracując z artystami za kulisami – tłumaczy Trójkowa gościni. – Oni przyjeżdżają z daleka, są bardzo zmęczeni, mają swoje problemy ludzkie albo zdrowotne, bardzo poważne zmartwienia, różnego rodzaju kłopoty. I są po próbie, która też wymaga dużego napięcia, bo zawsze są jakieś kłopoty: nagle coś tu nie stroi, nie działa jakiś wzmacniacz... – opowiada.
– Trzeba ich po prostu bardzo kochać, uspokajać, doceniać. To jest im bardzo potrzebne, bo mają tylko chwilkę przerwy, by wyjść na scenę po całym dniu niesamowitych emocji i być tymi najlepszymi na świecie. A to jest, wydawałoby się, niewykonalne – wskazuje.
***
Tytuł audycji: Ludzie
Prowadzi: Michał Nogaś
Gość: Zofia Sylwin (producentka koncertów, których możemy słuchać na antenie Trójki)
Data emisji: 22.07.2024
Godzina emisji: 23.08
pr