Białe noce w Skandynawii. Opowieść o niezwykłych zjawiskach na Północy
2024-06-15, 13:06 | aktualizacja 2024-06-15, 15:06
W Skandynawii trwają białe noce. Ten szczególny czas przyciąga turystów, a wielu z nich wybiera Lofoty - norweski archipelag położony za kołem podbiegunowym, gdzie dzień polarny zaczął się już pod koniec maja. Zjeżdżają tam między innymi łowcy zórz, których pasją jest dokumentowanie niezwykłych zjawisk na skandynawskim niebie.
Łowcą zórz jest między innymi Karol Wójcicki, dziennikarz naukowy i popularyzator astronomii, prowadzący profil "Z głową w gwiazdach". Jak wyjaśnia w audycji "Swoją drogą", białe noce powstają w okolicy przesilenia letniego na dużych szerokościach geograficznych. Zachodzące Słońce nie chowa się wtedy bardzo głęboko za horyzontem. Skutkiem tego jest bardzo długi zmierzch, który płynnie przechodzi w świt. - Pomijamy zjawisko tak zwanej nocy astronomicznej, w czasie którego Słońce chowa się poniżej 18 stopni pod horyzont. Dopiero wtedy, przy takiej głębokości, przestajemy dostrzegać taką jasną łunę nad północnym horyzontem i możemy cieszyć się ciemnością - opowiada rozmówca Martyny Matwiejuk.
Co ważne, to zjawisko możemy obserwować również w Polsce. Choć kojarzymy je z daleką Północą, białe noce występują czasem na terenie całego naszego kraju. - Nie są tak spektakularne jak te, które kojarzymy z daleką Północą. (...) Minionej nocy [z 14 na 15 czerwca - red.] byłem w Barcinie, niewielkiej miejscowości pod Bydgoszczą, gdzie prowadziłem pokaz nieba. Wybiła godzina 22.30, a gwiazd nie było widać. Z takim zjawiskiem mierzymy się teraz w Polsce - mówi Karol Wójcicki i dodaje, że przy okazji białych nocy warto wypatrywać na niebie obłoków srebrzystych. - To najwyższe znane ludzkości chmury, tworzą się na wysokości 80-100 km nad powierzchnią naszej planety, nad Arktyką. Kiedy u nas panuje noc, one z bieguna północnego odbijają światło padające w danym momencie na drugą stronę planety. W efekcie, kiedy u nas zapada ciemność, one zdają się świecić - wyjaśnia.
Posłuchaj
Lofoty - archipelag skąpany w słońcu
Na Morzu Norweskim, na długości 120 km, rozciąga się archipelag Lofoty. Tamtejsze około 60 wiosek zamieszkuje 25 tys. osób. Dla wielu osób to najpiękniejsze miejsce w Europie. Wyróżnia się między innymi niekończącym się przez dwa miesiące światłem słonecznym. - Słońce o północy to coś, co każdy powinien zobaczyć, jeśli tylko ma taką możliwość - mówi Anna Jeżowska, twórczyni bloga "Norwegia i reszta świata". - Możemy robić wszystko, na co mamy tylko ochotę, i tak naprawdę nie czujemy tego zmęczenia. (...) Oczywiście po kilku dniach organizm niestety domaga się snu, ale pierwsze dni to coś niesamowitego - dodaje.
Turyści zachwycają się niekończącym się światłem słonecznym, ale stali mieszkańcy tego regionu muszą jakoś radzić sobie z tym zjawiskiem, chcąc zachować odpowiedni rytm dnia. Aby zapewnić sobie ciemność, osłaniają sypialnie ciemnymi zasłonami i z pomocą zegarków pilnują godzinowego rozkładu doby. Ich sytuacja zmienia się zimą o 180 stopni. Przez większość czasu dociera tam niewiele światła słonecznego. - Z tego, co wiem, mają takie pomieszczenia ze specjalnymi lampami. Wchodzą tam i cieszą się tym "Słońcem". Takim cięższym okresem są grudzień i styczeń, gdzie nie ma w ogóle Słońca. To chyba najcięższy okres na Lofotach i w ogóle za kołem podbiegunowym - wyjaśnia Anna Jeżowska.
Posłuchaj
Codzienność za kołem podbiegunowym
Ilona Wiśniewska - reportażystka, fotografka i autorka książek "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen", "Hen. Na północy Norwegii", "Lud. Z grenlandzkiej wyspy", "Przyjaciel Północy", "Migot. Z krańca Grenlandii" - mieszka obecnie w Tromsø. To największe miasto północnej Norwegii, położone 350 km za kręgiem polarnym. Od końca maja trwa tam dzień polarny - oznacza to, że Słońce na dobre schowa się za horyzontem dopiero pod koniec lipca. Późna jesień przyniesie z kolei noc polarną, kiedy niejeden mieszkaniec tych regionów tęskni za promieniami słonecznymi.
Czytaj także
- Portugalia - pełen uroku obiekt westchnień i tęsknoty milionów turystów
- W podróży z dzieckiem. Foxes in Eden: kamper daje poczucie bezpieczeństwa
Jak wyjaśnia rozmówczyni Martyny Matwiejuk, przyzwyczajanie się do odmiennych warunków było procesem. - To jest mój 15. rok za kołem podbiegunowym, więc to już moja codzienność. Pierwsze lata to była ciekawość, potem jednak znużenie, zwłaszcza noc polarna bywa uciążliwa. Jak myślę o tym po latach, to jest to bardzo dobry cykl, w którym się żyje. On ustawia rok w fajnym rytmie. Jak się w niego wejdzie, to dobrze się funkcjonuje - opowiada gościni radiowej Trójki.
Posłuchaj
***
Tytuł audycji: Swoją drogą
Prowadzi: Martyna Matwiejuk
Data emisji: 15.06.2024
Godziny emisji: 13.00-15.00
qch/kormp