"Barbieheimer", "Chłopi" i "Zielona granica" dominowały w polskich kinach w 2023 roku

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Barbieheimer", "Chłopi" i "Zielona granica" dominowały w polskich kinach w 2023 roku
Cillian Murphy jako Robert Oppenheimer w filmie Christophera NolanaFoto: Universal Pictures/mat. prasowe

Skorelowane, chociaż jednak przypadkowo, uderzenie "Barbie" i "Oppenheimera", w tym roku zmiotło właściwie całą filmową konkurencję. Także w Polsce. Na szczęście rodzime kino także trzyma się nieźle, czego dowodem doskonałe wyniki "Chłopów" i "Zielonej granicy". Co więcej, przyszły rok również zapowiada się nieźle.

  • W roku 2023 na ekranach polskich kin miało premierę blisko 300 filmów.
  • Największym przebojem zarówno frekwencyjnym, jak i finansowym okazała się "Barbie" w reżyserii Grety Gerwing.
  • Wśród polskich produkcji na najwyższej pozycji znaleźli się "Chłopi" w reżyserii DK Welchman i Hugha Welchmana: obejrzało go pond 1.5 mln widzów.

Kino czy serwisy streamingowe?

W roku 2023 na ekrany polskich kin weszło ponad 300 filmów. Jeśli dodać do tego coraz popularniejsze seriale, to objawi się imponujący kontent filmowy: co z niego wybrać? Wyjść z domu, czy jednak zostać i szukać czegoś w serwisach streamingowych?

Trudny wybór, ale wygląda na to, że po załamaniu związanym z pandemią kina powoli wraca do równowagi. Polacy przypominają sobie, jaką przewagę nad domową miękką kanapą i telewizorem ma naprawdę duży ekran, dobre nagłośnienie i ciemna sala kinowa. W takich warunkach nawet chrupanie popcornu czy tacos może mieć swój urok. Z drugiej strony bądźmy szczerzy: inflacja, chociaż słabnąca, jednak nie pomaga, bo idąc do kina, trzeba się liczyć z wydatkiem w okolicach 100-120 zł. I to tylko za dwie osoby, a co, jeśli wybieramy się czteroosobową rodziną?!

Zagranica: bezkonkurencyjny "Barbieheimer"

Zacznijmy od zwycięzców, którzy, jak to się mówi, jeńców nie biorą. Ich sukces jest całkowity i niezaprzeczalny: nie wchodząc sobie w paradę (w kwestii odbiorców), zagospodarowali właściwie całą widownię: tę popularną i tę bardziej wyrafinowaną, tę młodszą i tę starszą.

Pomysł, aby ekranizować przygody najsłynniejszej, a zarazem najbardziej znienawidzonej, nie tylko przez feministki, lalki świata, wydawał się absurdalny do bólu. Tymczasem produkcja firmowana przez Gretę Gerwig udowodniła, że film w tonacji przesłodzonego różu nie musi być głupi, ba, może być także zabawny. A to wystarczyło, żeby podbić serca widzów i krytyków w tych przesyconych ponurymi barwami czasach.

Paradoksalnie, również historia twórcy broni masowego rażenia idealnie wpisała się w te niespokojne czasy, przesycone zapachem krwi i prochu. Tym bardziej, że stoją za nią jedne z najgorętszych nazwisk współczesnego kina: reżyser Christopher Nolan i aktor Cillan Murphy. Ten piorunujący duet sprawia, że blisko trzy godziny mijają w kinie niepostrzeżenie.

Sukces "Barbieheimera" bez wątpienia ułatwił hollywoodzki strajk scenarzystów i aktorów, który wstrzymał pracę przy końcowym etapie sequela "Diuny". Premiera pierwotnie planowana na grudzień 2023 roku mogła nieźle namieszać w box-office'ach. Jednak została przeniesiona na marzec 2024, co oznacza, że "Diuna: Część druga" stała się nieoficjalnym faworytem do zwycięstwa w zestawieniach roku przyszłego.

Diuna: Część druga | Oficjalny zwiastun #3 PL/YouTube/Warner Bros Polska


Kino polskie: animacja i skandal

Przy "Chłopach" DK Welchman i Hugha Welchmana można mówić o zaskoczeniu podobnym, jak w przypadku "Barbie": ambitny polski kandydat do Oscara przyciągnął do kin ponad 1.5 miliona widzów! Mimo wszystko trudno myśleć, że to tylko "efekt szkolny", czyli młodzieży oglądającej ekranizację obowiązkowej lektury. Tym bardziej, że twórcy zaproponowali nie tylko nowe spojrzenie na powieść Reymonta, ale także oryginalną, animowaną formę.

Z kolei "Zieloną granicę" Agnieszki Holland bez wątpienia wypromował – i dobrze! – skandal związany z agresywnymi wypowiedziami i opiniami czynników oficjalnych. To znakomite kino, wrażliwe, a jednocześnie sięgające szerzej i dalej niż tylko na granicę polsko-białoruską. Potwierdza zarazem niezwykłą wrażliwość reżyserki, jednej z najważniejszych twórczyń filmowych współczesnego kina, na świat wokół nas, uwrażliwia na to, co dzieje się w pobliżu, stawia ważne pytania.

Zielona granica | oficjalny zwiastun/YouTube KinoSwiatPL

Można powiedzieć, że w tym przypadku również nieobecni ułatwili zadanie. Gdyby zapowiadający się na wielki przebój "Kos" Pawła Maślony, który już zdołał zdobyć Złote Lwy na FPFF w Gdyni, pojawił się w kinach np. w listopadzie, to kto wie jak wyglądałoby to zestawienie. Niestety (a może stety?) na premierę kinową poczekamy aż do końca stycznia 2024.

Poza podium

Oczywiście, oprócz tych czterech filmów, w polskich kinach w mijającym roku można było obejrzeć wiele przeróżnych ciekawych, co bynajmniej nie oznacza, że udanych, produkcji. Od monumentalnego, choć mocno krytykowanego za brak prawdy historycznej "Napoleona" Ridleya Scotta czy rozczarowującej "Kochanicy króla" Maĩween z nią samą w tytułowej roli u boku Johnny'ego Deppa, po subtelne "Poprzednie życie" Celine Song okrzyknięte "najpiękniejszym filmem o miłości" czy poruszające, tragikomiczne "Duchy Inisherin" Martina McDonagha. A przecież nie wspomniałem chociażby o imponującym "Zmierzchu krwawego księżyca" Martina Scorsese przypominającym, że stary mistrz wciąż potrafi stworzyć naprawdę porywające kino.

Bez wątpienia był to również dobry rok dla kina polskiego. Oprócz wspomnianych wyżej trzech filmów warto wskazać choćby poruszający "Chleb i sól" Damiana Kocura, czy dokumentalny "Skąd dokąd" Macieja Hameli. Warto pamiętać szczególnie o tym drugim, skoro znalazł się na "krótkiej" liście oscarowej w kategorii "najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny".

Skąd dokąd | zwiastun PL/YouTube So FILMS


Przeczytaj także

***

pr/pg

Polecane