"Klatka na klatki" – o filmowej cenzurze w czasach PRL-u

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Klatka na klatki" – o filmowej cenzurze w czasach PRL-u
Ozdobne wejście do Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk przy ul. MysiejFoto: Wlodzimierz Wasyluk / Forum

Funkcjonariusze urzędu cenzury w czasach PRL-u mieli tak wielki wpływ na zawartość dzieł artystycznych, że niektórzy chcieliby przyznać im miano współautorów. O różnych aspektach komunistycznej cenzury rozmawiają uczestnicy konferencji "Klatka na klatki. Cenzura filmowa w Polsce Ludowej", organizowanej przez Filmotekę Narodową w Warszawie.

Instytucjonalna cenzura działała praktycznie przez cały czas istnienia PRL-u. Pracownicy Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk dbali o to, aby do przestrzeni publicznej nie przedostały się żadne treści, które nie zgadzały się z oficjalną linią partii rządzącej krajem. Do pracy w charakterze cenzorów przyjmowano osoby wykształcone, które otrzymywały godziwe wynagrodzenie – choć mniejsze od tego, które przysługiwało pracownikom Służby Bezpieczeństwa.

Wyrafinowanie poprzez cenzurowanie

Tworzący w czasach Polski Ludowej artyści często opowiadają w wywiadach o swoistej grze z cenzurą, dzięki której czasem udawało się przemycić coś, co na pierwszy rzut oka wydawało się nie do przemycenia. To jednak cenzor miał ostatni głos w sprawie tego, jaki kształt przyjmowała piosenka, książka, film czy sztuka teatralna.

– Są nawet szkoły badawcze, które twierdzą, że cenzor może być uznawany za współautora. To pewnie zbyt daleko idąca hipoteza, natomiast rzeczywiście istnieje przekonanie, że pewnego rodzaju wyrafinowanie twórczości związane jest właśnie z ucieczką w metaforę, alegorię czy to, co nazywamy mową ezopową – mówił w Trójce dr hab. Konrad Klejsa, adiunkt w Zakładzie Historii i Teorii Filmu Uniwersytetu Łódzkiego.

W świecie "półkowników"

Ofiarą cenzorskich "nożyczek" padały nie tylko fragmenty tekstów, ale także detale takie jak kostiumy czy scenografia. Niejednokrotnie zdarzało się, że cały film, który nie spodobał się cenzorowi, zamiast do kin, na wiele lat trafiał na półkę – w ten sposób powstała kategoria tzw. półkowników. Jednym z najsłynniejszych był nakręcony w 1959 roku przez Aleksandra Forda "Ósmy dzień tygodnia", który na premierę czekał prawie ćwierć wieku. Były też filmy, które nie zostały pokazane aż do upadku PRL-u, m.in. "Przy torze kolejowym" Andrzeja Brzozowskiego, "Kwiat paproci" Jacka Butrymowicza czy "Długa noc" Janusza Nasfetera.

W dniach 29-30 maja w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym (FINA) w Warszawie odbywa się konferencja pod hasłem "Klatka na klatki. Cenzura filmowa w Polsce Ludowej". – Ponieważ to tutaj zdeponowana jest większość dokumentów związanych z cenzurą, scenariuszy oraz tzw. protokołów kolaudacyjnych dopuszczających materiał na ekran, uznaliśmy, że Filmoteka musi zorganizować taką konferencję – stwierdził dr Klejsa, pełniący funkcję kierownika naukowego imprezy.

Szczegółowy program konferencji można znaleźć na stronie internetowej Filmoteki Narodowej.


Posłuchaj

8:24
"Klatka na klatki" – o filmowej cenzurze w czasach PRL-u (Trójka do trzeciej)
+
Dodaj do playlisty
+

Czytaj też: 


***

Tytuł audycji: Trójka do trzeciej
Prowadzi: Tomasz Miara
Gość: dr hab. Konrad Klejsa (kierownik naukowy konferencji "Klatka na klatki. Cenzura filmowa w Polsce Ludowej")
Data emisji: 29.05.2023
Godzina emisji: 13.33

kc 


Polecane