Ireneusz Czop: na scenie nie zakładam skafandra

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Ireneusz Czop: na scenie nie zakładam skafandra
Ireneusz CzopFoto: Grzegorz Śledź/Polskie Radio

– Kiedy gram scenę w jeziorze, to po zakończeniu wychodzę z niego mokry – mówi Ireneusz Czop. Aktor wyznaje zasadę mocnego utożsamiania się z graną postacią. Od niedawna występuje na deskach Teatru Narodowego w Warszawie.

54-letni Ireneusz Czop ma na koncie dziesiątki ról teatralnych i filmowych. Zagrał m.in. tytułową rolę w "Makbecie" na deskach Teatru im. Jaracza w Łodzi, a na dużym ekranie mogliśmy go oglądać w takich obrazach jak "Pokłosie", "Wołyń" czy "Broad Peak". Od niedawna wciela się w postać prokuratora Henryka Kramera w sztuce "Baron Münchhausen dla dorosłych" wystawianej w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Kroczenie zamiast podskakiwania

Gość audycji "W antrakcie" przyznał, że występowanie na scenie Teatru Narodowego nieco go onieśmiela. Zdradził też, że w zdobyciu mocnej pozycji w świecie teatralnym pomogła mu życiowa filozofia "kroczenia, a nie podskakiwania". – Polega ona na tym, żeby odcinkowo wykonywać swoją robotę. Skupiać się na tym, co mamy do zrobienia dziś i zrobić to jak najlepiej. Mam nadzieję, że tak właśnie było i tak właśnie jest – mówił Czop.

Zanim został aktorem, próbował sił jako piłkarz, grając w drużynie juniorów Wisły Płock. Przed pójściem na studia aktorskie ukończył technikum elektryczne. Przyznaje, że w swoim rodzinnym mieście w teatrze był zaledwie trzy razy i za młodu niewiele o nim wiedział. – Musiałem się uczyć tego vademecum od podstaw. Za każdym razem miałem uczucie takiej "bidy" wewnętrznej, że nie umiem, że nie wiem, że niezorientowany, że niedoczytany. Bardzo się wsłuchiwałem we wszystkich ludzi, którzy mnie po drodze kształtowali. Myślę, że jestem z nich sklejony.

Twarda szkoła aktorstwa

Wśród swoich mentorów Ireneusz Czop wymienił m.in. prof. Michała Pawlickiego, Jacka Chmielnika, oraz reżyserów Kazimierza Dejmka, Macieja Prusa i Mikołaja Grabowskiego, u których miał okazję grać na początku swej teatralnej kariery. Jak opowiadał, przeszedł twardą szkołę, bo zdarzało mu się grać po czterdzieści spektakli w miesiącu, czasem nawet trzy dziennie. Jego przyjaciel Jacek Chmielnik wpoił mu filozofię "zderzenia". – Jak stracisz trzy razy głos na scenie, to może nauczysz się mówić – wspominał aktor.

Czop należy do aktorów, którzy mocno identyfikują się z graną postacią. Niektórzy mówią, że trzeba mieć "skafander" roli, który się zakłada i zdejmuje. Ja mam zupełnie inne podejście. Kiedy gramy scenę w jeziorze, to po zakończeniu zdjęć wychodzę z niego mokry – mówił gość "W antrakcie".

Ponadto w audycji: 

  • "Mój rok relaksu i odpoczynku" – spektakl Katarzyny Minkowskiej;
  • pierwsza premiera w Teatrze Dramatycznym w Warszawie za dyrekcji Moniki Strzępki;
  • "Deprawator" – sztuka Macieja Wojtyszki o spotkaniu trzech wielkich Polaków na południu Francji: Czesława Miłosza, Witolda Gombrowicza i Zbigniewa Herberta;
  • co słychać w Teatrze Polskim w Podziemiu  opowiada Tomasz Lulek, aktor, reprezentant Rady Teatru.

Posłuchaj

50:39
Ireneusz Czop: na scenie nie zakładam skafandra (W antrakcie/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: W antrakcie
Prowadzą: Malwina KiepielMagda Kuydowicz
Data emisji: 14.01.2023
Godziny emisji: 12.05

kc/kor

 


 

Polecane