"King" Muniek i jego muzyczny dwór – 40 lat T.Love

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"King" Muniek i jego muzyczny dwór – 40 lat T.Love
Muniek StaszczykFoto: Wojciech Kusiński/PR

Przez zespół T.Love w ciągu czterech dekad działalności przewinęło się ponad 30 muzyków. O najważniejszych z nich można poczytać w poświęconym grupie serwisie specjalnym stworzonym w portalu polskieradio.pl.

"Pele chce grać w T.Love, Gierek chce grać w T.Love, Boniek chce grać w T.Love, Bruce Lee chciał grać w T.Love…" – w tekście piosenki "T.Love" Muniek Staszczyk mocno popuścił wodze fantazji, co nie zmienia faktu, że skład dowodzonego przez niego zespołu przechodził wiele poważnych turbulencji.

Od dźwiękowej anarchii do pełnego profesjonalizmu

Grupa została założona w 1982 roku przez czterech kolegów z częstochowskiego liceum: Muńka Staszczyka, Janusza Knorowskiego, Jacka "Słonia" Wudeckiego oraz Darka Zająca. Tylko ten ostatni miał jakie takie pojęcie o grze na jakimś instrumencie (w tym wypadku były to klawisze), nic więc dziwnego, że po latach lider nazwał tamten skład "załogą dźwiękowych anarchistów".

Nieco muzycznej ogłady wprowadził gitarzysta Andrzej Zeńczewski, który dołączył do zespołu w 1984 roku po suto zakrapianej, całonocnej imprezie na plaży w Świnoujściu. Zabawił on w T.Love tylko kilka lat, za to wraz z Muńkiem stworzył popularny w latach 90. zespół Szwagierkolaska. Gdy jednak T.Love reaktywował się w 1990 roku po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej emigracją wokalisty, Zeńczewskiego zabrakło już w składzie. Muzycznym mózgiem zespołu został młody gitarzysta Jan Benedek, kompozytor takich przebojów, jak "Warszawa", "Stany", "Na bruku" czy "King".

Ważną postacią w historii formacji był kolejny gitarzysta Jacek Perkowski. Grał on z T.Love w "złotych" latach 90., jednak opuścił szeregi grupy w 2007 roku. Wrócił na jej łono dopiero niedawno, podobnie jak Benedek powołany przez Muńka do nowego wcielenia zespołu po kolejnej przerwie w działalności. Aktualny skład uzupełniają basista Paweł Nazimek i perkusista Sidney Polak, wierni grupie od trzech dekad.

Słoniu jak brat

Spośród wszystkich muzyków, jacy przewinęli się przez T.Love, najbliższy sercu Muńka był Wudecki. Nie był on wybitnym perkusistą, jednak z liderem grupy łączyła go przyjaźń, która przetrwała dłużej niż wspólne granie. Zakończył ją dopiero tragiczny wypadek samochodowy z 1998 roku, w którym "Słoniu" stracił życie. – To był dla mnie wielki szok i strata – mówił wokalista, dodając, że bez Wudeckiego w ogóle nie byłoby zespołu T.Love.  

O burzliwej historii T.Love piszemy więcej w serwisie specjalnym uruchomionym z okazji 40-lecia działalności grupy. W Radiu T.Love można natomiast usłyszeć wszystkie piosenki, jakie nagrał zespół w jego różnych wcieleniach, łącznie z utworami z najnowszej płyty "Hau! Hau!".

kc

Polecane