Joe Biden w Polsce. Echa wystąpienia prezydenta USA w Warszawie
Rozmowę rozpoczęto od przypomnienia wczorajszych ataków rakietowych na Lwów. Czy mogły stanowić demonstrację? – Wizyta prezydenta Bidena i przyjazd do Rzeszowa był demonstracją wobec Moskwy, a ostrzały Lwowa były demonstracją Moskwy wobec Ameryki – podkreślił profesor Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej z Uniwersytetu Warszawskiego.
"Mocne", "płomienne", "najważniejsze w tej prezydenturze" – tak amerykańskie media komentują przemówienie Joe Bidena na placu Zamkowym w Warszawie. Media w Stanach Zjednoczonych szeroko relacjonują wizytę prezydenta Joe Bidena w Polsce. Jakie są echa tego spotkania w Polsce? O tym ze swoimi gośćmi, w specjalnym wydaniu "Śniadania w Trójce", rozmawiała Beata Michniewicz.
Jego słowa potwierdził generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM. – Moskwa jest oburzona tym, że Stany Zjednoczone nie chcą rozmawiać z kremlowską władzą. Stąd też dokonuje takich demonstracji – powiedział. – Drugie uderzenie nastąpiło pięć minut przed rozpoczęciem wystąpienia prezydenta Bidena. To było oczywistym potwierdzeniem, że jest to odpowiedź nie tylko na przemowę, ale i na całą wizytę w Polsce – dodał Jurij Banachewycz z Ukraińskiej Narodowej Agencji Informacyjnej UKRINFORM.
– Nie tylko widzieliśmy demonstrację siły rosyjskiej we Lwowie, ale też w deklaracji byłego prezydenta Rosji, który powtórzył ostrzeżenie, że Rosja zastrzega sobie pierwszeństwo użycia broni jądrowej – zaznaczył Artur Wróblewski, amerykanista z Uczelni Łazarskiego.
Zarzuty względem Zachodu
Generał Roman Polko odniósł się również do zarzutów rzecznika prezydenta Ukrainy o braku reakcji na ostrzał Lwowa. – Rzecznik miał na myśli, że Zachód powinien wkroczyć na terytoria, które nie są opanowane przez Rosjan i zabezpieczyć przestrzeń powietrzną. Prezydent USA mówił o tym, że wojna będzie długotrwała, ale nie chce tego zaogniać teraz. To strategia postawiona na wyczerpanie z obydwu stron. Traci na tym ludność, ogarnięta wojną. Chciałaby pomocy tu i teraz – mówił w Trójce.
Wystąpienia Joe Bidena
W rozmowie nie zabrakło odniesienia do wczorajszego wystąpienia prezydenta USA na placu Zamkowym w Warszawie. Po uwadze Joe Bidena sugerującej, że Władimir Putin nie może pozostać przy władzy, w sieci pojawiła się fala komentarzy. Co o przemówieniu sądzą goście specjalnego wydania "Śniadania w Trójce"?
– Z mojego punktu widzenia było to przemówienie retoryczne i szlachetne. Nie znalazłem w nim jednak takich konkretów, które obalałyby wszystko i stawiały coś na nową szalę. Jedynym konkretem, który odczułem, było to, że Stany Zjednoczone są zdeterminowane, by doprowadzić sprawę do końca, łącznie z upadkiem reżimu Putina – powiedział profesor Malicki.
– Słowa były mocne i budujące. Nie było to jednak nic nowego, czego Ukraińcy nie słyszeliby w przeciągu ostatnich dni i tygodni. Prezydent Biden odniósł się do strategicznej przegranej Rosji. To uderzenie w gospodarczy upadek Federacji. Ukraińcy potrzebują jednak pomocy humanitarnej. Cały czas trwa ludobójstwo. Nie wiadomo, kto będzie za to odpowiadał – zaznaczył Jurij Banachewycz.
– W Stanach Zjednoczonych najważniejsze jest ta deklaracja i zobowiązanie, że będziemy razem wspierać Ukrainę i będziemy razem jako NATO. Z punktu widzenia relacji rosyjsko-amerykańskich to było przemówienie historyczne. Jeszcze żaden prezydent nie nazwał władcy Rosji "zbrodniarzem" czy wręcz "rzeźnikiem" – podsumował Artur Wróbel.
***
Audycja: Śniadanie w Trójce
Prowadzi: Beata Michniewicz
Goście: Jurij Banachewycz (Ukraińska Narodowa Agencja Informacyjna UKRINFORM), gen. Roman Polko (były dowódca jednostki specjalnej GROM), Jan Malicki (dyrektor, Studium Europy Wschodniej, UW), Artur Wróblewski (amerykanista, Uczelnia Łazarskiego)
Data emisji: 27.03.2022
Godzina emisji: 10.07
zch