Historia pewnego powielacza. Jak rodziła się "papierowa kontrrewolucja" i wolna prasa?
2021-11-30, 22:11 | aktualizacja 2021-12-02, 11:12
– Piotr Jegliński i Wit Karol Wojtowicz spotkali się po raz pierwszy w maju 1976 roku w Londynie. Spotkanie było wyjątkowe, bardzo zakonspirowane. Nie znali się. Połączył ich ważny cel – tymi słowami prowadzący wtorkowe wydanie "Klubu Trójki" Arkadiusz Gołębiewski rozpoczął bogatą w dygresje audycję o "papierowej kontrrewolucji" oraz o grudniu 1981 roku, na dwa tygodnie przed 40. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego.
Tajna misja
Historia gości "Klubu Trójki" Piotra Jeglińskiego i Wita Karola Wojtowicza mogłaby posłużyć jako materiał wielu scenariuszy filmowych.
Jest początek lat 70. Do Lublina przyjeżdża młodzież poszukująca wolności. Po każdym wykładzie Władysława Bartoszewskiego snuje marzenia i plany o obaleniu ustroju komunistycznego. Jednym z pomysłów jest wydawanie wolnej prasy i drukowanie książek. Na początku Piotr Jegliński razem z Bogdanem Borusewiczem fotografują kolejne książki, strona po stronie. Jest to jednak mało efektywne. Rodzi się więc pomysł wyjazdu na stypendium do Paryża. Pada na Piotra Jeglińskiego. Młody mężczyzna wyjeżdża, zamieszkuje w klasztorze. Za pierwsze, zarobione w pizzerii, pieniądze kupuje powielacz spirytusowy.
Tymczasem z Lublina do Europy wyjeżdża teatr plastyczny Leszka Mądzika, w którym jednym z aktorów jest Wit Karol Wojtowicz. Dostaje on tajną misję spotkania się z Piotrem Jeglińskim. Ma on przekazać mu powielacz, a zadaniem Wojtowicza jest przemycenie go do kraju. Spotykają się pewnego majowego dnia 1976 roku. Powielacz ma uruchomić w Lublinie, a później w całej Polsce "papierową kontrrewolucję".
Posłuchaj
Zaczęło się od Orwella
– Pierwszy był drukowany "Folwark zwierzęcy". Mogliśmy zrobić góra 200-300 odbitek, ale to z wielkim wysiłkiem, bo powielacz nie był przygotowany do masowego druku. Pierwsze druki, które robiłem ja, to były skargi osób indywidualnych i skargi zbiorowe, które dostawaliśmy wtedy z Radomia albo z Ursusa. Potem udało mi się poszerzyć krąg wtajemniczonych o kolegów z sąsiednich pokoi (akademika – przyp. red.). Razem drukowaliśmy komunikaty KOR-owskie – opowiadał Wit Karol Wojtowicz, historyk sztuki, muzealnik oraz dyrektor Muzeum – Zamku w Łańcucie.
Od pierwszych kopii do wybuchu stanu wojennego
Wkrótce z Londynu i NRD do komunistycznej Polski zaczęły trafiać setki i tysiące powielaczy. W 1978 roku w Paryżu Piotr Jegliński założył wydawnictwo emigracyjne Editions Spotkania. Trzy lata później w Polsce wybuchł stan wojenny.
– W nocy z 12 na 13 grudnia byłem w Paryżu. W tym czasie stałem się banitą, nie mogłem wrócić. Tego dnia wieczorem rozmawiałem z jednym z kolegów z Warszawy. Nagle połączenie zostało przerwane i nie mogłem się już dodzwonić. To był moment aresztowania tego człowieka. Wszystkie linie zostały przecięte – wspominał gość "Klubu Trójki".
Powielacz, który Wit Karol Wojtowicz przemycał z Londynu do Lublina, nie zachował się do dziś. Najstarszym tego typu sprzętem, który przetrwał do dnia dzisiejszego, jest powielacz nazwany "Zuzia", który można oglądać na wystawie "Siła wolnego słowa" w Domu Słów, przy ulicy Żmigród 1 w Lublinie.
Wydawnictwo Editions Spotkania. 40 lat wolnej prasy/Festiwal Filmowy NNW
***
Tytuł audycji: Klub Trójki
Prowadzi: Arkadiusz Gołębiewski
Goście: Piotr Jegliński (wydawca, publicysta, założyciel wydawnictwa Editions Spotkania, działacz opozycji demokratycznej w PRL), Wit Karol Wojtowicz (historyk sztuki, muzealnik, dyrektor Muzeum – Zamku w Łańcucie)
Data emisji: 30.11.2021
Godzina emisji: 21.09
kr