Reklama

reklama

Być muzykiem w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Być muzykiem w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej
Teatr Wielki - Opera Narodowa w WarszawieFoto: udmurd/Shutterstock

W tym tygodniu w zastępstwie Redbada program poprowadził Paweł Turski. Ale nie porzucił sceny: co więcej, teatr, który wraz z nim odwiedziliśmy, nie był w żadnej mierze typowy. Nawiedziliśmy bowiem Teatr Wielki - Operę Narodową, by poznać kulisy pracy muzyka. Naszym przewodnikiem był dr Tomasz Binkowski, I waltornista Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, ale także wykładowca Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Jego zajęcie wydaje się proste: zagrać i tyle. Ale nic z tych rzeczy! Muzyk, tym bardziej klasyczny, na próbach spędza całe dnie, jeździ po świecie, a jakby tego było mało, o swoje miejsce w orkiestrze musi rywalizować prawie non stop. Podczas rozmowy nie zabraknie oczywiście pytań: o typowy dzień, ale też o porażki w życiu, które ostatecznie prowadzą do sukcesu. I jeszcze mały spoiler: sam Redbad w audycji też się pojawił, tym razem jednak w roli... felietonisty.


Piotr Beczała.JPG
Piotr Beczała. Niezwykły koncert wielkiego tenora

Posłuchaj

48:32
Waltornia, instrumenty dęte, orkiestra symfoniczna... (Trzy gramy Redbada/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Waltornia – co to za instrument?

– Ta nazwa pochodzi od niemieckiego „waldthorn” – w uproszczonym tłumaczeniu „leśny róg”. W Polsce używa się też drugiej nazwy, która już zanika: róg. Był przecież słynny Wojski, który „grał na rogu”. Sama idea waltorni, a także instrumentów dętych, polega na tym, że, jak wiemy, aby powstał dźwięk, potrzebny jest przepływ powietrza i drgania – tłumaczy dr Tomasz Binkowski, I waltornista Teatru Wielkiego - Opery Narodowej.

Od pustej muszli do capstrzyka

Sama geneza instrumentu wywodzi się z czasów pierwotnych. Można sobie wyobrazić, że kiedy wiatr zadął w pustą muszlę czy wydrążony róg i wydał dźwięk, człowiek zainteresował się, dlaczego tak się dzieje. I szybko okazało się, że on też może wydobywać dźwięk, wręcz grać.

– Używano go do sygnalizacji: z reguły niebezpieczeństw, ale także porozumiewania się. Potem przeszedł w najbardziej popularne obszary, czyli do myślistwa, gdzie róg pozostał do dzisiaj, i do wojska. Oddziały od dawna porozumiewały się sygnałami, które, odpowiednio zagrane, coś znaczyły: np. atak, odwrót – opowiada Trójkowy gość. Dzisiaj wciąż w wojsku gra się capstrzyk, czyli sygnał ciszy nocnej.


***

Tytuł audycji: Trzy gramy Redbada
Prowadzi: Paweł Turski
Gość: dr Tomasz Binkowski (I waltornista Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, wykładowca Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie)
Data emisji: 13.11.2021
Godzina emisji: 12.08

pr


Polecane