Tylko koni żal [POSŁUCHAJ]
2021-09-28, 18:09 | aktualizacja 2021-09-30, 19:09
W ostatni piątek na trasie wiodącej do Morskiego Oka kulawy koń zaprzężony do bryczki, ponaglany przez woźnicę, wiózł turystów. O zdarzeniu poinformowali aktywiści z fundacji Viva. Turyści często korzystają tam z wozów ciągniętych przez konie, którym – ze względu na zmęczenie – zdarza się przewracać.
Posłuchaj
Sto pięter
Konie po jednym sezonie zazwyczaj trafiają do rzeźni – nie są w stanie dłużej pracować. Czy turyści o tym wiedzą? – Każdy gdzieś trafia. Ja i tak pojadę – mówi jedna z turystek. Dlaczego Tatrzański Park Narodowy zezwala na ten rodzaj transportu? Skoro można jeździć, to dlaczego nie? – to najczęściej można usłyszeć od osób, które decydują się na podróż zaprzęgiem konnym.
A przecież szlak prowadzący na Morskie Oko to najłatwiejszy szlak górski w Tatrach. – Trasa do Morskiego Oka to osiem kilometrów szerokiego, gładkiego asfaltu – mówi Anna Blaszczyk z Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt Viva. – Jednocześnie, różnica poziomów pomiędzy Palenicą Białczańską, czyli parkingiem na dole, a Włosienicą, czyli postojem wozów konnych, to 300 metrów, czyli około stu pięter.
Konie są zmuszone pokonać te sto pięter zaprzęgnięte do wozu, w którym znajduje się dwunastu dorosłych ludzi, piątka dzieci oraz bagaże. – To może ważyć 1200, 1300, a nawet 1400 kilogramów. Przeprowadziliśmy szereg badań, z których wynika, że konie na tej trasie ciągną nawet o tonę za dużo – zaskakuje Anna Blaszczyk.
Ile może udźwignąć koń?
– Nie spotkałem się z sytuacją, by jakaś grupa profesjonalistów zajęła w sprawie przeciążenia koni jednoznaczne stanowisko. Istotą naszej działalności nie jest zajmowanie się końmi. Nie znamy się na nich do końca. Zajmujemy się ochroną przyrody i innych gatunków zwierząt, więc musimy opierać się na tym, co mówią nam osoby, które zajmują się tym profesjonalnie – słyszymy od dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymona Ziobrowskiego.
Według prawa pracy człowiek może dźwigać 30 kilo. Ile w "pracy" może dźwigać koń? Według wyliczeń dostępnych na stronach internetowych przewoźników zwierzę może ciągnąć ciężar półtora raza większy od swojej wagi, a i to wcale nie jest dla niego przeciążeniem. – Te obliczenia są obarczone ogromnym błędem. Nie wzięto tam pod uwagę wielu istotnych rzeczy, np. tego, że konie wchodzą pod górę i że muszą wynieść również same siebie. Wszyscy furmani mają co najmniej dwie pary koni, a niektórzy nawet więcej, natomiast to nie ma żadnego znaczenia. Już przy jednokrotnym przejeździe następuje przeciążenie – twierdzi Anna Blaszczyk.
Agroturystyka czy rzeźnia?
Stanisław Chowaniec, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka i furman z 30-letnim stażem, zaprzecza, jakoby konie stawały się bezużyteczne i trafiały do rzeźni już po kilku miesiącach wożenia turystów. – Miałem osiem par koni. Jedne pracowały sześć lat, inne osiem i dziesięć lat. Jak się "zużywają", trafiają do mniejszych gospodarstw rolnych, do agroturystyki.
– Kilka lat temu mieliśmy dostęp do danych dot. wymiany koni. Okazało się, że zwierzęta, które trafiły do rzeźni, pracowały na trasie średnio 10-11 miesięcy. To bardzo krótki czas eksploatacji, biorąc pod uwagę, że konie żyją średnio 25-30 lat, a dobrze traktowane mogą pracować nawet 20 lat.
Wóz napędzany elektrycznie
Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego rozpoczęły prace nad wprowadzeniem wozów wyposażonych w silnik elektryczny, które mają odciążyć pracę koni na trasie do i z Morskiego Oka. Pierwszy prototyp spłonął zimą 2018 roku. Drugi był testowany latem tego roku.
Konie na drodze do Morskiego Oka. Turyści nie mają skrupułów/Polskie Radio
***
Posłuchaj reportaży emitowanych w Trójce >>>
***
Tytuł audycji: Reportaż w Trójce
Tytuł reportażu: "Konflikt interesów"
Autorka reportażu: Olga Mickiewicz
Data emisji: 28.09.2021
Godzina emisji: 18.37
kr