Pijani zabójcy za kierownicą [POSŁUCHAJ]

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Pijani zabójcy za kierownicą [POSŁUCHAJ]
zdj. ilustracyjneFoto: simonekash/Shutterstock

"Pijani kierowcy wiozą śmierć" – to hasło niestety sprawdza się na polskich drogach aż nazbyt często. W połowie sierpnia w podkieleckich Daleszycach pijany kierowca zabił 38-letnią kobietę i jej czteroletnią córkę. Sprawca uciekł z miejsca wypadku, został zatrzymany godzinę później.


psycholog wypadek psychiatra
Wsparcie dla ofiar katastrof drogowych. Jak walczyć z powypadkową traumą?

Władze Daleszyc zapewniły szeroką pomoc rodzinie ofiar, została też zorganizowana zbiórka pieniędzy na ich rzecz. W miejscu tragedii wciąż palą się znicze, mieszkańcy nadal mają to zdarzenie w pamięci. Ale czy można mieć pewność, że nie dojdzie do kolejnego takiego, równie przerażającego wypadku? Dlaczego ludzie siadają po alkoholu za kierownicą?


Posłuchaj

12:10
Między złem a dobrem (Reportaż/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

– Na początku jechał TIR. Za nim czarny samochód, który potrącił dwie osoby: matkę z dzieckiem. To jest nie do opisania! Jak zobaczyłem, co z tego dziecka zostało, to była masakra. Matka jeszcze żyła, ale chwilę później umarła – opowiada świadek wypadku. – Mało tego: widzi pani ten słupek? - pyta autorkę reportażu. – To tu był pierwszy "dzwon"! Bo on najpierw złamał ten słupek, a później jeszcze pojechali na wódkę... Ja tego nie rozumiem! – dodaje bezradnie.

– Pracuję jako strażak i dość często jesteśmy przy wypadkach komunikacyjnych, ale to zdarzenie było wyjątkowe, bo dotyczyło kogoś z mojej bliskiej rodziny – mówi brat cioteczny 37-letniej kobiety, która zginęła. – Były karetki, policja, podszedłem po cywilnemu i jeszcze nie wiedziałem, kto to był. A potem najgorsza była bezsilność: stałem i nie mogłem nic zrobić – wspomina poruszony.

– Kierowca po potrąceniu odjechał. Trzeba było ustalić, kim ten człowiek był, jakim samochodem jechał, gdzie pojechał i trzeba było tę osobę zatrzymać – mówi rzecznik policji. – Nie minęła godzina, gdy na jednej z posesji w Daleszycach znaleziono ciemnego volkswagena, o którym mówili świadkowie. Policjanci z drogówki zobaczyli, że miał ślady, jakby brał udział w zdarzeniu drogowym. Na tej samej posesji znaleźliśmy też 39-latka, który był pod silnym wpływem alkoholu. Rysopis się zgadzał, został więc zatrzymany – dodaje.

Jak się okazało, to ten mężczyzna prowadził samochód, którym jechali także 35- i 33-latek: wszyscy pijani. Kierowca już kilkanaście lat temu był notowany za jazdę w stanie nietrzeźwości i prawdopodobnie z tego powodu w 2012 roku zostało mu odebrane prawo jazdy.

– Niektóre doświadczenia rzeczywiście nas czegoś uczą, ale nie każdego, bo ludzie to różnie przyjmują. Dla jednych to może być przestroga, ale wielu ludzi powie, że się uda przejechać, nawet po pijanemu, samochodem – komentuje ksiądz z Daleszyc, który w chwili wypadku w miejscowym kościele odprawiał mszę. – Często mówimy z ambony o alkoholizmie, ale jest to bardzo źle przyjmowane. Ludzie nie chcą na ten temat mówić – ubolewa.

– Często się widzi osoby, które pijane wjechały np. do rowu. Nic się nie stało, wyjeżdża sąsiad traktorem, czy podjeżdża laweta, i go wyciągają, bo trzeba schować samochód, trzeba ukryć sytuację – opisuje strażak, dla którego to była osobista tragedia. – Takie sytuacje, takie podejście nie jest normalne. Dzisiaj pomogliśmy, bo wpadł do rowu, a jutro przejedzie człowieka. Jeśli takie przyzwolenie będzie w społeczeństwie, to takie wypadki będą się na pewno powtarzać.


***

Tytuł reportażu: Między dobrem a złem
Autorka reportażu: Ewa Michałowska
Data emisji: 02.09.2021
Godzina emisji: 18.42

pr

Polecane