Bruno Schulz: chwilę przed sukcesem, niedługo przed śmiercią
W 1938 roku Bruno Schulz zawitał do Paryża. W tym samym roku był tam też Leopold Tyrmand. Z tego, co wiadomo, te dwie tak ważne dla polskiej kultury, choć zarazem tak diametralnie różne od siebie osoby nigdy się nie spotkały, chociaż, jak widać, bywały w tych samych miastach i miejscach.
Bruno Schulz autoportret
Foto: PAP
W 1938 roku Bruno Schulz był w kwiecie wieku, przygotowywał się do swojej pierwszej wystawy. Wydawało się, że przed genialnym pisarzem i grafikiem z prowincjonalnego Drohobycza otwiera się cały świat, że właśnie zaczyna się jego czas...
Okładka książki "Bruno. Epoka genialna" Anny Kaszuby-Dębskiej, Wydawnictwo Znak Niestety, jak doskonale wiemy, autor "Sanatorium pod Klepsydrą" nie doczekał czasu światowego uznania. Można powiedzieć, że stolicę Francji zdążył odwiedzić w ostatniej chwili. Zresztą Bruno Schulz przeczuwał nadchodzący kataklizm – nie bez powodu w drodze do Paryża ominął hitlerowskie Niemcy. Wojna, która wybuchła rok później najpierw jemu odebrała rodzinę, a potem jego odebrała nam i światu.
Dokumentacja wystawy z cyklu Galeria Żywa "Xięga Bałwochwalcza Brunona Schulza (1892-1942)"/YouTube Muzeum Narodowe w Krakowie
***
Tytuł audycji: Trójkowy chuligan literacki
Prowadzi: Mateusz Matyszkowicz
Data emisji: 21.11.2020
Godzina emisji: 6.21