Janusz Głowacki – "My sweet Raskolnikow". Posłuchaj
2020-11-16, 12:11 | aktualizacja 2020-11-16, 12:11
Po wyprawie w lata 80. zaproponowaliśmy wspólne cofnięcie się o kolejną dekadę. Janusz Głowacki, po cyklu opowiadań, którymi zadebiutował w 1968 roku ("Wirówka nonsensu"), spróbował formy dłuższej. "My sweet Raskolnikow" jest bowiem takim właśnie długim opowiadaniem, nazywanym też przez Głowackiego mikropowieścią.
Na napisanie powieści nie był jeszcze gotów. Duże formy narracyjne – to nie był jego żywioł. Już wtedy natomiast ujawniał swoją "słabość" do literatury rosyjskiej. Pozostał tej literaturze wierny do końca.
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Nawiązanie w przedstawianym opowiadaniu do "Zbrodni i kary" jest "epizodyczne" i nie obawiajmy się, klimat opowiadania w niczym nie przypomina mrocznej aury powieści Dostojewskiego. Przypomina natomiast to, z czego Janusz Głowacki słynął. Jest tu i autoironia, i absurd, i błyskotliwy humor, z jakim opisywał nas, Polaków, i naszą rzeczywistość.
"My sweet Raskolników" można było odczytywać jako opowiadanie "z kluczem". Wielu bohaterów miało swoje pierwowzory w naszym światku artystycznym, literackim i filmowym. Dziś już nikt – poza nielicznymi żyjącymi reprezentantami tego środowiska – kluczem tym nie ma szans się posługiwać. Ciekawe więc, czy bez tego klucza historia opowiedziana przez "Głowę" jest w stanie nas, aż tak jak wtedy, bawić. Pozostaje jednak niepowtarzalny styl Głowackiego, jego sposób rysowania postaci.
Akcja opowiadania toczy się w Paryżu, ale Głowacki, żonglując czasem, przenosi ją w retrospekcjach do Warszawy.
Po najkrótszych więc opowiadaniach Mrożka – w Trójce tym razem zaprezentowaliśmy jedno z najdłuższych opowiadań Głowackiego. Liczymy jednak na to, że tak jak dzięki miniaturom autora "Czekoladek dla Prezesa", za sprawą "My sweet Raskolnikow" przynajmniej przez kilka minut dziennie mogliśmy zdystansować się do tego, co nas otacza. Miniona epoka nie należała co prawda do najszczęśliwszych, ale pod piórem "Głowy" nabrała wdzięku i powabu.
Za zgodę na przeczytanie w Programie 3 kolejnego Głowackiego, dziękujemy Olenie Leonenko-Głowackiej. Usłyszeliśmy także jedną z jej kompozycji oraz jej głos, gdyż towarzyszyła ona zaproszonemu do lektury Przemysławowi Bluszczowi. Po raz pierwszy książkę tego autora czytał on właśnie. Piotr Fronczewski, w zaistniałej sytuacji, powinien zostać w domu. Piękną muzyką jak zwykle obdarował nas Łukasz Borowiecki.
***
Powieść "My sweet Raskolnikow" Janusza Głowackiego czytaliśmy od poniedziałku do piątku (od 26 października do 16 listopada 2020 roku) około godz. 11.45. Audycję przygotowali Barbara Marcinik, Renata Szewczak i Kuba Sadowski.