"Ślepy śledź", czyli śledź bez śledzia
– Ta zupa miała imitować smak śledzia w okresach ścisłego postu. To nie żadne nowoczesne wege, tylko nasza polska tradycja postna – mówi Marta Sawicka-Danielak.
Zdjęcie ilustracyjne
Foto: Shutterstock.com/LoveEyeView
Zaczęło się od postanowienia, by nie jeść mięsa i ryb. – Chcąc jednak wciąż czuć smak śledzia, zaczęłam szukać przepisów i pomysłów na to, jak roślinnie odwzorować smak tej ryby – mówi Marta Sawicka-Danielak.
– "Ślepy śledź" był zupą postną, ale i zupą dla biedoty. Ci, których nie było stać na ryby, chcieli mieć chociaż wodę "spod śledzia" – którą kupowano albo dostawano od handlarzy – żeby wyczuć ten charakterystyczny posmak – podkreśla rozmówczyni Katarzyny Pruchnickiej.
– Śledzie z selera, boczniaka czy bakłażana, przy odpowiednim przyrządzeniu sosu, oliwy czy śmietany, smakują jak prawdziwe śledzie – przekonuje Marta Sawicka-Danielak.
W audycji wypowiedział się również Filip Danielak, który zdradził przepis na tzw. żółte śledzie.
***
Tytuł audycji: A nuż, widelec
Prowadzi: Katarzyna Pruchnicka
Goście: Marta Sawicka-Danielak i Filip Danielak (Ambasada Śledzia)
Data emisji: 27.02.2020
Godzina emisji: 11.30
mk