Ustawa o zarobkach w NBP. Realna potrzeba czy polityczne gaszenie pożaru?
2019-01-31, 18:01 | aktualizacja 2019-01-31, 18:01
- Nie trzeba było tworzyć nowego prawa, aby wiedzieć jaka jest siatka płac i dokładnie kto ile zarabia w NBP - powiedział w "Pulsie Trójki" Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
Posłuchaj
Sejm przyjął ustawę dotyczącą zarobków w Narodowym Banku Polskim. Dokument przygotowany przez klub Prawa i Sprawiedliwości zakłada, że zarobki kadry kierowniczej w Narodowym Banku Polskim będą jawne. Nowelizacja ma również uregulować pensje w NBP. Pracownicy, z wyłączeniem zarządu, nie będą mogli zarabiać więcej niż 60% pensji prezesa. Przygotowane przez posłów zmiany w sposobie kształtowania płac w NBP są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.
- W Polsce jest ustawa o dostępie do informacji publicznej - przypomniał Andrzej Sadowski. Podkreślił, że na podstawie tej ustawy każdy obywatel ma prawo wiedzieć jakie są wynagrodzenia w sektorze publicznym. - A do tego sektora publicznego zalicza się Narodowy Bank Polski - dodał. Ocenił, że nie było konieczności tworzyć w tym celu nowego prawa. Wskazał, że przyjęta ustawa idzie jednak dalej i "wprowadza siatkę płac ustawowo do NBP".
Więcej ważnych informacji i komentarzy znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce".
- Wcale nie jest jasne, czy na podstawie tej ustawy da się dowiedzieć, ile akurat te dwie panie zarabiają - zauważył Witold Orłowski. Uznał za zabawne, że ustawa wszystko zmienia, tylko w tej jednej sprawie, po co rzekomo była zrobiona, nic nie rozwiązuje. Ekonomista stwierdził też, że przyjęta ustawa jest zła i przypomniał, że NBP ma napisane w ustawie, że ma pewną swobodę w kształtowaniu płac. Wyjaśnił, że bank, poza politycznymi nominacjami, zatrudnia osoby, które zajmują się skomplikowanymi operacjami finansowymi na rynku. Tymi osobami są zainteresowane też banki komercyjne i dlatego NBP ma możliwość zapłacić więcej. - Na to zwraca uwagę Europejski Bank Centralny, mówiąc: czasem bez takiej najwyższej klasy specjalistów polityki pieniężnej dobrze się prowadzić nie da - dodał.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
***
Tytuł audycji: Puls Trójki
Prowadzi: Magdalena Uchaniuk-Gadowska
Goście: dr Andrzej Sadowski (Centrum im. A. Smitha), prof. Witold Orłowski (ekonomista, AFiB Vistula)
Data emisji: 31.01.2019
Godzina emisji: 17.45
fc