Jacek Kurski

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Jacek Kurski

Polska gospodarka najbardziej potrzebuje przezwyciężenia kryzysu na zasadzie wzrostu popytu i utrzymania rozwoju. To jest istotna sprawa.

Posłuchaj

Salon Polityczny Trójki - 23 lutego 2009 - Jacek Kurski
+
Dodaj do playlisty
+

A gościem z Gdańska ze studia Polskiego Radia jest Jacek Kurski, polityk Prawa i Sprawiedliwości.  Dzień dobry panie pośle.  Panie pośle, tylko szczerze dzisiaj proszę, dobrze?  Jak zawsze.

Zawsze szczerze.  Żołnierz dziewczynie nie skłamie, chociaż nie wszystko jej powie.

Panie pośle, chciałem spytać na początku, bo to sprawa jest niby … żartujemy sobie, śmieszna, ale czy z Kazimierzem Marcinkiewiczem dzieje się coś złego?  Czy też może jak on sam twierdzi, jest przedmiotem ataku? Ktoś chce go zniszczyć? Jak pan ocenia?

Ja nie wiem skąd takie wyjaśnienie ze strony Kazimierza Marcinkiewicza, że ktoś chce go zniszczyć. Moim zdaniem ten człowiek niszczy się sam Więc wydaje mi się, że ma jakiś problem osobisty. I przykre jest że taka skala  pewnej jednak autokompromitacji dotyczy człowieka, który był polskim premierem. I to który spisywał się całkiem nieźle.

Premiera Prawa i Sprawiedliwości dodajmy.

Tym bardziej  jest to przykre.

A  czy sądzi pan, że tutaj jest jakiś problem w związku z pracą pana Marcinkiewicza dla banku Goldman Sachs, banku który przyznał się do spekulacji na polskiej walucie. Pan Marcinkiewicz jest, podkreślmy to bardzo mocno, doradca inwestycyjnym. No ale już w odpowiedzi i niejako na te glosy  przedstawiciele Platformy Obywatelskiej  radzą mu, żeby odpoczął. Pan Chlebowski tak mówił.

Oczywiście że jest problem. Przecież jakkolwiek prawnie to nie jest zakazane, top jednak bycie byłym polskim premierem do czegoś  zobowiązuje. Zobowiązuje przede wszystkim do kochania Polski i  pomagania jej przy każdej okazji. A jednak wspomaganie banku, który chwali się tym,  skaleczył Polskę na ładnych parę, czy parenaście miliardów złotych, jest jednak czymś  niedopuszczalnym z takiej uczciwej perspektywy. Wymagalibyśmy  jednak od byłych premierów wstrzemięźliwości.

Ale powinien zrezygnować w takim razie Kazimierz Marcinkiewicz? Podkreśla bardzo mocno i nie ma dowodów żeby było inaczej, on się zajmuje doradztwem inwestycyjnym, domyka inwestycje, pomaga Polsce, żeby inwestycje …

To śmieszne jest. Przecież takich ludzi jak Schroeder, czy Marcinkiewicz, wielkie owe korporacje,  konsorcja czy banki inwestycyjne biorą nie ze względu na ich jakąś genialną wiedzę ekonomiczną, bo przecież takiej nie mają, tylko ze względu na notatnik  z telefonami. Po to żeby móc dodzwonić się do każdego ważnego człowieka w danym kraju. I o to chodzi. Więc nie udawajmy, że Marcinkiewicz tam się na czymś zna, czy doradza, bo nie sądzę żeby tak było. Telewizja „Trwam” zrobiła chyba w zeszłym tygodniu felieton o tym, że tenże właśnie polityk chodzi, lobuje w sprawie dużych prywatyzacji na rynku elektroenergetyki. W związku z  czym, odróżnijmy oczywistego lobbystę od jakiegoś doradcy ekonomicznego. Były polski premier nie powinien być lobbystą jakiegokolwiek banku, czy instytucji zagranicznej.

Powinien zrezygnować ze swojej funkcji doradcy?

 W ogóle nie powinien jej przyjmować. Przykre, przykre naprawdę. Ciszej nad tą sprawą.

No dobrze, bądźmy w takim razie dyskretni. Przejdźmy do następnej sprawy. Rząd potajemnie przyspiesza euro. To jest tytuł z „Dziennika”. Gazeta twierdzi, że premier Tusk od 3 tygodni negocjuje wejście złotego do RM2, do tej poczekalni przed  wprowadzeniem euro. I mam wrażenie, że mamy tutaj takie potwierdzenie trochę wcześniejsze jeszcze. Dlatego że jak słuchaliśmy tego przemówienia premiera Tuska w sejmie, no to on wyraźnie mówił, tak jakby wiedział  coś więcej. To znaczy mówił, że my musimy szarpać klamkę  do euro, że nas tam wcale tak specjalnie nie chcą. Ale miał wiedzę jak nas tam traktują. Czy te rozmowy należy potępiać, czy  kibicować?

Po pierwsze, takie rozmowy  nie powinny się odbywać bez wiedzy Narodowego Banku Polskiego.  Bez zgody którego nie można przystąpić do RM2. Nie ukrywam, że o czymś takim powinien wiedzieć również  prezydent Rzeczpospolitej. Więc jeżeli to robi rząd na własną rękę, no to jest to podejrzane. Ale podejrzane jest co innego. Ta taka wszechpotężna wiara  Donalda Tuska i Platformy, że skomplikowane sprawy można rozwiązywać jakimiś jednorazowymi posunięciami.  To jest dogmat. To jest dogmat nie mający pokrycia w rzeczywistości, że gdybyśmy byli w euro, to uniknęlibyśmy wszelkich kłopotów.

Na pewno tych walutowych wahań na kursach.

Walutowych tak. Ale proszę sobie wyobrazić, że gdybyśmy teraz byli w RM2, to to oznacza nie tylko konieczność trzymania nie tylko inflacji, nie tylko deficytu, ale przede wszystkim kursu walutowego na odpowiednim poziomie. Gdybyśmy dzisiaj byli w RM2. to prawdopodobnie na kurskie 3,40-3,50, jeśli nie 3,30  bo w tym okresie Platforma mówiła, że trzeba było wejść do RM2. I proszę sobie wyobrazić że następuje ta  gigantyczna akcja spekulacyjnego ataku na Polskę, a my bronimy kursu 3,30. To oznaczałoby wyprowadzenie wszystkich, po to by obronić te 3,30.  Oznaczałoby to utratę przez Polskę wszystkich, nie tylko rezerw walutowych …

Kurs może się wahać, ale jest jeszcze jedna rzecz. To jest oczywiście wątpliwość bardzo, bardzo poważna. Natomiast nieoficjalnie słychać, że mogłoby być tak, że po pierwsze ten okres oczekiwania mógłby być skrócony do roku. A po drugie, że Europejski Bank Centralny mógłby nam pomagać w obronie naszej waluty. To by te wątpliwości rozwiało.

To są pogłoski. To są  obietnice prawdopodobnie bez pokrycia. Niech pan sobie policzy, 3,30 nawet 15 procent, to jest 3,85. A euro poszło na 4,80.  W związku z tym tą całą złotówkę różnicy kursu trzeba by dodać z polskich rezerw, której by nie starczyło.  Trzeba by uruchamiać zyski z PZU, z PKO BP, szaleństwo. Polska  by rzeczywiście mogła wtedy stanąć na krawędzi bankructwa w skutek realizowania dogmatu wejścia do RM2.

Ale jakie jest w takim razie stanowisko Prawa i Sprawiedliwości w sprawie euro? Dajmy sobie z tym spokój? Ja to tak rozumiem.

Nie traktować tego w sposób na zasadzie religijnego dogmatu. Dzisiaj strefa euro jest strefą chronicznego kryzysu. Natomiast lepiej sobie radzą niekiedy te gospodarki, które wcale nie są we wspólnym obszarze  walutowym. W związku z tym to jest dogmat. Polska gospodarka najbardziej potrzebuje przezwyciężenia kryzysu na zasadzie wzrostu popytu i utrzymania rozwoju. To jest istotna sprawa.

Ma pan pomysł gdzie pożyczać?  Bo pada argument, że już tak drogo sprzedajemy własne papiery dłużne, że na granicy lichwy, a po drugie mało kto chce je kupować.

Trzeba szukać rezerw, tam gdzie one  są. Kilka miliardów można uzyskać ze zwiększenia deficytu. Kilka można, ładnych parę miliardów …

No ale deficyt, to są właśnie papiery. Nie ma gdzie ich sprzedać.

No dobrze, ale na przykład 1 procent proponował premier Pawlak. 1 procent zasobów bankowego funduszu gwarancyjnego, któremu wszystkie banki wpłacają dziś 3 procent wartości swoich deficytów. Można i uszczuplić nawet i rezerwy dewizowe, po to żeby uruchomić popyt. Dzisiaj Polska najbardziej potrzebuje płynności na rynku wewnętrznym. Tego żeby przedsiębiorcy mieli na przykład kredyt obrotowy. Bo dzisiaj fala bankructw zaczyna się od tego, że przedsiębiorca wykonał jakąś parce, ale w skutek kryzysu nie została ona zapłacona. W związku z czym musi się posiłkować kredytem obrotowym. Tymczasem tego kredytu nie ma, bo państwo bardzo powoli to wszystko robi. I tak się robi lawina bankructw.

Uważa pan panie pośle, że słowo bankructwo, które z wlanego słownika powinniśmy wykreślić. Bo użyło go ostatnio w takim spokojnym kontekście, mówiąc o potencjalnej możliwości wprowadzenia euro obligacji, ale użył Sławomir Nowak, szef  gabinetu politycznego premiera. I spadły na jego głowę gromy za to. Przesadził?

Przesadził, oczywiście że przesadził. Bo trzeba mieć miarę rzeczy i Nowak jest słusznie traktowany jako zausznik premiera. Jako ten  który ma dostęp do jego wiedzy, głowy, myśli. W związku z  czym tego rodzaju straszenie zostało potraktowane jako przeciek.

A jak mówi Eugeniusz Kłopotek, premier powinien mu przetrzepać tyłeczek?

No powinien, oczywiście że tak. W ogóle premier również sobie powinien trochę przetrzepać tyłeczek, dlatego że jest sporo tego rodzaju nieodpowiedzialnych wypowiedzi samego premiera.

Na przykład?

Na przykład  zapowiedzenie momentu interwencji na rynku walutowym. Skończyło się chwilowo szczęśliwe, że  rzucenie tych naszych zaliczek z funduszy europejskich i przewalutowanie ich na złotówkę nastąpiło ładnych parę groszy zanim doszło do 5 zł za euro. Ale ogłaszanie przez premiera kiedy będzie interwencja jest zachętą  spekulantów do ataków na polską walutę. Również nieodpowiedzialne  było to  powiedzenie, takie sobie od niechcenia, że państwo pomoże rodzinom, które mają problem z kredytem hipotecznym. Niezdecydowanie kryteriów, zakresu podmiotowego głębokości tej pomocy. Czy to ma być w ogóle prezent,  czy to ma być pomoc, zwrotna, bezzwrotna, pożyczka? Niedopowiedzenie szczegółów oznacza rozpalenie nadziei  setek tysięcy polskich rodzin … 

Pokazywałem tutaj Zbigniewowi Chlebowskiemu okładkę "Faktu", że rząd spłaci nasze kredyty. I też był trochę przerażony. Bo to ma być pomoc jednak dla młodych i chyba bardzo ograniczona. 300-400 milionów.
 
300-400 milionów w momencie kiedy akcja kredytowa na rynku  hipotecznym wynosi 194 miliardy z  czego 135 miliardy to są kredyty  walutowe. No to to jest rozbudzanie po raz kolejny przez Platformę nadziei nie do pokonania.
 
Też mi tu zapachniało pewnym populizmem.
 
Ale umówmy się, że premier na pewno chce dobrze dla Polski. Problem polega na tym, że niestety nie potrafi.
 
Jeśli już mówimy o tej interwencji na rynku walutowym, no to ... Pan panie pośle ją krytykuje, ale moim zdaniem jak Polacy patrzą, to po interwencji rządu, po wypowiedzi premiera, udało się złotówkę obronić. Przynajmniej  na razie  złoty się umacnia, frank tanieje.
 
Ja nie krytykuję interwencji, tylko ...
 
W sumie wyszło nieźle. Więc jeśli pan tak mówi, chcieli dobrze, wyszło źle, to tutaj niezależnie jak chcieli, jak robili, wyszło dobrze.
 
No tak, ale nie wolno tu w ten sposób mówić, trzeba robić. Interwencję się robi, potem się ogłasza. Potem można sobie medal przypiąć, że dzięki naszej interwencji.
 
Sprawa koalicji Platforma Obywatelska -  Polskie Stronnictwo Ludowe. Nie wciągałbym tutaj Prawa i Sprawiedliwości, gdyby nie wypowiedź Stanisława Żelichowskiego, szefa klubu PSL w "Gazecie Wyborczej" dzisiejszej. Który mówi tak, PiS sonduje nas czy jesteśmy w stanie zaakceptować koalicję z nimi oraz z SLD. Pytanie dziennikarza. I co wy na to? No to nieodpowiedzialne, odpowiada pan Żelichowski. Ale czy taka oferta padła?
 
Nic o tym, nie wiem.
 
Pawlak na premiera?
 
Natomiast w takim układzie pewnie tylko Pawlak wchodziłby w grę. Natomiast pan jest zbyt doświadczonym dziennikarzem, analitykiem sceny, żeby nie wyczuć w tym pewnego rewanżu PSL-u wobec Donalda Tuska i Platformy, która ze dwa tygodnie temu podsycała pewien temat rzekomej propozycji PO-PiS, koalicji PO-PiS.
 
Prawdziwej jak premier powiedział.
 
No premier właśnie podsycał, czym doprowadził do wściekłości i czerwoności Polskie Stronnictwo Ludowe. No i dzisiejszy wywiad jest jak sądzę taką subtelną retorcją, że uważaj Platformo, bo my też rzekomo mamy alternatywę wobec siebie z tym samym PiS-em i jeszcze może z SLD. Ja nie potrafię tego potwierdzić. Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Ale świadczy o trzeszczeniu i dużych napięciach wewnątrz koalicji PO-PSL. Która do tej pory wydawała się takim monolitem. A widać, że pod ciśnieniem kryzysu zaczyna trzeszczeć.
 
A skąd tutaj taka niechęć ludowców, także PIS-u, ja nie do końca rozumiem, żeby nawet minimalnie zmniejszyć dopłaty, subwencje do partii politycznych. Przecież to byłoby pokazanie przez polskich polityków, że współodczuwają, że też sobie obcinają.
 
Minimalnie proszę bardzo, jesteśmy gotowi o tym rozmawiać. Minimalnie, nawet ze 20-30 procent. Natomiast społeczeństwo musi czasem przyjąć do wiadomości pewien niepopularny, aczkolwiek prawdziwy pogląd, że alternatywą dla utrzymywania partii  z subwencji budżetowych jest  po prostu wszechpotężna niestety korupcja i wyścig do pieniędzy oligarchów, biznesmenów. To są te cła na elektronikę, których tam przez parę dni będzie wakacjolegis i ktoś na tym skorzysta. To są afery paliwowe, to są Fozy. I niestety powiem jedno, Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory dopiero wtedy w Polsce, kiedy można było w uczciwy sposób dość do pieniędzy i były równe szanse. Wcześniej nie mieliśmy najmniejszych szans. Dopiero jak po 2001 roku weszły subwencje partyjne, Prawo i Sprawiedliwość jako partia uczciwa i korzystająca z tych skromnych środków,  ale dobrze je wydająca, mogła po 3-4 latach wygrać wybory. To jest niestety próba zawieszenia demokracji pod populistycznym  hasłem, że wszyscy muszą zaciskać pasa. My chętnie zaciskamy pasa, proszę bardzo, natomiast nie likwidujmy w Polsce fundamentów demokracji. Ale jest niestety nie pierwszy tego rodzaju atak na fundament kultury demokratycznej. Atak na media publiczne, na abonament, na finansowanie partii politycznych. Na te instytucje których Platforma nie kontroluje. Jak na  przykład NIK, czy Krajowa Rada Radiofonii, czy CBA, czy IPN. Wszędzie tam, próbuje się obliczyć pieniądze. To jest atak na komisję służb specjalnych, gdzie łamie się świętą zasadę, że przewodniczącym jest przedstawiciel opozycji. To też  ma być teraz zmienione. Więc niestety osuwamy się w taką troszeczkę białorutonizację polskich standardów demokratycznych. I jak najdalej od  niszczenia demokracji  pod populistycznym hasłem, że walczymy z kryzysem.

Jeśli chodzi o media publiczne, rzeczywiście sytuacja jest trudna. Jesteśmy akurat na antenie, której słuchalność jest rewelacyjna i najlepsza w historii w ostatnim czasie.

Ale też pan słyszał rok temu i społeczeństwo było karmione bredniami Platformy, jak to bardzo abonament niszczy i jest dokuczliwy dla ludzi. Nie ma abonamentu i próbuje się zabić Radio publiczne. Dzisiaj jest to już realny problem. W zamian nic, natomiast zniszczono coś, co funkcjonowało bardzo dobrze.

Panie pośle, jest jakaś s[prawa dziwna z występem pana w  kabarecie krakowskim. I maja być konsekwencja partyjne. O co chodzi?

Nie mam pojęcia, o niczym nie wiem.

Ale występował pan w kabarecie?

W kabarecie występowałem drugi raz, bo w zeszłym roku również. Natomiast nigdy nie występowałem z Januszem Palikotem. Każdy miał tam solowy numer. Pięcioro czy sześcioro polityków Prawa i Sprawiedliwości …

Czyli pan był po Palikocie, albo przed?

Ja byłem godzinę od Palikowa. Natomiast postawiłem warunek organizatorom szopki tej w  teatrze Groteska, że nie życzyłbym sobie, żeby  na finał, czyli na wyjście tych wszystkich solistów na końcowy akcent, żeby ono było z Palikotem. I  nie było.

A co to był za utwór?

Mój utwór to był pastisz El Condor Passa, na jako El Donald Passa. Czyli taka prześmiewka z wizyty Donalda Tuska …

A ktoś z partii panu zwracał uwagę? Bo takie były doniesienia prasowe, że to jest problem dla Jarosława Kaczyńskiego, że pan wyśmiewał Pis, czy jakby brał udział w pewnym …

Ale jak wyśmiewał PiS? Ja wyśmiewałem Donalda Tuska i jego poczucie pychy i  te wszystkie … Komuś się pomyliło. Poza tym nie dajmy się zwariować. Nikt z Pis-u nie występował z Palikotem. To tak jakby karać kogoś, że na przykład w Trzecim Programie Polskiego Radia  dzisiaj będzie polityk PiS-u czy jakikolwiek, a parę godzin później będzie Palikom. To znaczy że co, żeśmy występowali z Palikotem? Nie, występowaliśmy w radiu osobno. Tak samo w tej szopce występowaliśmy osobno.

To nie chcę pana straszyć, ale jest kolejny problem, bo mamy w Trójce plebiscyt „Srebrne usta”. Tradycyjne już wypowiedzi polityków, które zapadły jakoś szczególnie w pamięć. I tam jest między innymi wypowiedź Andrzeja Czumy, który mówi o tym, że pan między innymi jest jego porażką pedagogiczną. No i tu pytanie na poważnie, pan zachęca do głosowania na tę wypowiedź?

Bule po nazwisku. Jest stare  powiedzenie, że bule tylko nazwiska nie mylono. Natomiast czyja porażką jest Andrzej Czuma, no to już musimy sobie w sercu odpowiedzieć po serii wpadek …

Historia dopisuje puenty do każdego żartu. Ale już na koniec, był wielki kongres Prawa i Sprawiedliwości. Na razie rzeczywiście wydaje się, że PiS tutaj stara się przynajmniej  trzymać nerwy na wodzy. Ale sondaże stoją w miejscu. Porażka?

To trzeba przeanalizować. Na pewno jest to proces i scenariusz rozpisany na pewien horyzont czasowy. Myśmy musieli wyjść z pewnych okowów  formy. To znaczy, czego myśmy nie robili, zawsze przyprawiano nam straszną gębę. Więc zmiana tego stylu moim zdaniem jest pożądanym kierunkiem. Aczkolwiek nie należy przesadzić, dlatego że w momencie  kiedy nasila się kryzys, zaczyna się prawdziwa polityka. I rośnie przyzwolenie społeczne dla twardego, aczkolwiek stanowczego języka. Prawo i Sprawiedliwość zawsze miało obliczalny, twardy, stanowczy język. Natomiast doprawiano nam potworną, niesprawiedliwą gębę. W Krakowie chodziło w tym eksperymencie o zdjęcie tej nieprawdziwej maski. Do pewnego stopnia się to udało.  Szczególnie to widać po różnych prowokacjach Platformy, jak na przykład przy sprawie Macierewicza i  Olewników. Czy w tym ataku historycznym ministra Rostowskiego at persona na PiS i na Jarosława Kaczyńskiego w momencie kiedy powinni walczyć z kryzysem a nie z Pis-em. Więc Platforma widać dostrzega ten nowy wizerunek Prawa i Sprawiedliwości i za wszelką cenę próbuje prowokować jakieś spięcia. Ale nie damy się.

Tutaj też pewnie historia czy czas dopisze puentę, bo zobaczymy kto wytrzyma dłużej na spokojnie. Dziękuję bardzo, Jacek Kurski, Gdańsk, Prawo i Sprawiedliwość. Wszystkiego dobrego.

Miłego dnia.
 
 

Polecane