Kpt. Krzysztof Baranowski: na morzu czuję się wolny
Dwa razy, samotnie, opłynął kulę ziemską i nie zawahałby się opłynąć jej choćby jeszcze jeden raz, by móc przeżyć Wigilię i Sylwestra na pełnym oceanie. Było to, jak sam przyznaje, absolutnie wyjątkowe doświadczenie.
- Gdy ląd znika znikają wraz z nim wszystkie kłopoty, które nas tam męczyły - mówi kapitan Krzysztof Baranowski
Foto: Wojciech Kusiński/Polskie Radio
Żadna romantyczna historia o morzu nie może obejść się bez listu w butelce. Nie inaczej bywało w przypadku rejsów gościa Katarzyny Stoparczyk. – Gdy wypływałem z Łeby, zabrałem ze sobą kilkadziesiąt buteleczek z listami. Znajdowały się w nich zaproszenia do miasta, z którego właśnie wyruszałem. Może to brzmieć trochę fantastycznie, ale do dwóch adresatów ta korespondencja dotarła. Do jednego na Karaiby, do drugiego w Meksyku – opowiada kapitan Krzysztof Baranowski. Niezwykłości nadaje tej sytuacji fakt, że wszystkie listy były zaadresowane, a osoby, które je otrzymały, niczym w najlepszym filmie… wyłowiły je z morza.
W czasach PRL podróżowanie nie było łatwe. Lista warunków, które trzeba było spełnić, jest dziś nie do wyobrażenia. Kpt. Baranowski radził sobie jednak i z tym. – Mieliśmy pozwolenie na żeglowanie po świecie, ale nie można nam było schodzić nigdzie na ląd. Był na to jednak sposób. Pod pozorem awarii zawijaliśmy do portu i dzięki życzliwości ludzi w danym kraju mogliśmy zwiedzać – wspomina.
Co daje kpt. Baranowskiemu prawdziwe szczęście? Jaka jest jego szczęśliwa cyfra? Zapraszamy do wysłuchania audycji, w której gość Trójki odpowiada na te i wiele innych pytań.
***
Tytuł audycji: Myślidziecka 3/5/7
Prowadzi: Katarzyna Stoparczyk
Gość: kpt. Krzysztof Baranowski (żeglarz, podróżnik)
Data emisji: 23.12.2017
Godzina emisji: 6.07
ml/mk