Zdzisława Sośnicka - sława, która nie przemija

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Zdzisława Sośnicka - sława, która nie przemija
Fragment okładki "Antologii" Zdzisławy SośnickiejFoto: materiały promocyjne

- Do siedemnastego roku życia w ogóle nie śpiewałam, nie wiedziałam, że umiem - mówi w rozmowie z Jerzym Sosnowskim Zdzisława Sośnicka - niespokojny duch i jeden z najlepszych głosów w historii polskiej muzyki rozrywkowej (blisko trzy oktawy!).

Posłuchaj

Zdzisława Sośnicka - sława, która nie przemija (Trójkowy wehikuł czasu)
+
Dodaj do playlisty
+

Niejeden słuchacz z pewnością wspomina ją z sentymentem jako Smutną Księżniczkę z filmu "Akademia Pana Kleksa" (1983). Ale my, jak zwykle, cofamy się dalej: do II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie (1963), na którym pojawiła się jako osiemnastolatka i po którym poszła na studia muzyczne... Później był w jej karierze etap bigbitu, słabo pamiętany, bo lepiej zapadł w pamięć jej występ w zupełnie innej konwencji na festiwalu w Opolu.

Artystka wspominała po latach w radiu: "Piosenka 'Dom, który mam' nie była wykładnią tego, co potrafię, ale niestety mój głos, który mnie predestynował do takich piosenek, pozwolił ją zaśpiewać w taki sposób (...), że stała się moim pierwszym wielkim przebojem i zaczęto mnie kojarzyć nieuchronnie już od tej pory z tym wielkim śpiewaniem, wielkim belcantem" Po czterech latach zaproponowała jednak coś zupełnie innego: nowoczesną muzykę taneczną z elementami disco i soulu. A nie był to koniec jej poszukiwań...

Zdzisława Sośnicka odnalazła się też znakomicie w musicalach. Na płycie "Odcienie samotności" z roku 1979 znalazł się utwór z musicalu "Evita" w wykonaniu artystki - po polsku. - To było pierwsze spotkanie z musicalami. Ktoś z moich najbliższych znajomych podarował mi płytę z taką dedykacją: "Powinnaś to zaśpiewać" i właściwie zainteresował mnie w ten sposób musicalami. Ja mam klasyczne wykształcenie i dla mnie to taki pomost, w którym mogę z muzyki klasycznej czerpać garściami, a równocześnie przejść do innej formy niż śpiew czy opera - mówi Zdzisława Sośnicka w "Trójkowym wehikule czasu".

Artystka wspomina także w audycji lata 70., kiedy to jeździła wynajmowanymi autobusami na recitale po Polsce. - Jeśli chodzi o hotele, to zawsze mieliśmy najlepsze, ale mój mąż i tak woził klucze hydrauliczne, bo w hotelach zazwyczaj nie działały krany, nie było ciepłej albo zimnej wody. Nie działały też kaloryfery - albo były zimne, albo temperatura dochodziła w nich do stu stopni i wszystko wokół schło na pieprz, włącznie z moim wokalem - śmieje się piosenkarka.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy Jerzego Sosnowskiego, w której Zdzisława Sośnicka opowiada także m.in. o tym, dlaczego przed laty nie chciała wyjechać z Polski za granicę, gdzie jej talent mógłby rozkwitać bez przeszkód...

Na "Trójkowy wehikuł czasu" zapraszamy w każdą sobotę od 15.05 do 16.00. Audycję przygotowują Agnieszka Obszańska i Jerzy Sosnowski.

(fbi/mc)

Polecane