"Alfabet": nie zabijajmy dziecięcej kreatywności

To film skonstruowany na zasadzie kontrastów. Dzięki temu mamy szansę poznać różne aspekty współczesnej edukacji i możliwe sposoby jej reformy. 17 października do kin wchodzi "Alfabet" Erwina Wagenhofera.

"Alfabet": nie zabijajmy dziecięcej kreatywności

Kadr z filmu "Alfabet"

Foto: Against Gravity / mat. prasowe

Dlaczego 98 proc. dzieci w wieku od 3 do 5 lat ma zdolność do kreatywnego myślenia na poziomie geniuszy, a po ukończeniu szkoły zaledwie 2 proc. z nich osiąga ten wynik? Czy wszystkiemu winna jest przesadnie zestandaryzowana edukacja, oparta na współzawodnictwie i wymiernych ocenach, która zabija dziecięcą kreatywność i wyobraźnię, ucząc szablonowego sposobu myślenia?

"Alfabet" pokazuje, w jaki sposób współczesny system edukacji determinuje nasz sposób myślenia o świecie i kształtuje naszą osobowość. Żyjemy w czasach ciągłych zmian, kryzysów i pełnej dezorientacji. Nasz ekonomiczny, finansowy i energetyczny system jest sterowany przez ludzi, którzy zdobyli wykształcenie na najlepszych uczelniach na świecie. Nie mają oni pomysłu na wyjście z obecnej sytuacji, a długoterminową perspektywę zastąpili doraźnym działaniem. Czy ten chaos jest pośrednim skutkiem współczesnego modelu nauczania? Czy winny nie jest tu przypadkiem wyuczony przez szkołę sposób myślenia?

Sir Ken Robinson, ekspert do spraw edukacji, przyznaje, że współczesny system nauczania w sposób systematyczny niszczy potencjał i wyobraźnię zarówno w dzieciach, jak i w dorosłych. Yang Dongping, profesor z pekińskiego Institute of Technology, narzeka na coraz silniejsze traktowanie edukacji w Chinach w kategoriach rynkowych, co wciąga dzieci w niebezpieczną spiralę współzawodnictwa. Z drugiej strony niemiecki specjalista w tej dziedzinie - Andreas Schleicher dostrzega zalety wprowadzenia międzynarodowych standardów w zakresie testów, bo dają one równe szanse dzieciom. Tego typu rozwiązanie krytykuje jednak niemiecki badacz mózgu Gerald Hüther (współautor książki "Wszystkie dzieci są zdolne", wyd. Dobra Literatura), a także francuski kreatywny edukator dzieci Arno Stern, którego syn André nigdy nie chodził do szkoły, a mimo to świetnie daje sobie dziś radę, jak również Pablo Pineda Ferrer, znany z filmu "Ja też!", pierwszy student z syndromem Downa, któremu udało się ukończyć uniwersytet.
Inspirację do rozwiązania współczesnych problemów znajdziemy w nowym modelu edukacji, promującym kreatywność, różnorodność i innowacyjność. Trzeba jak najszybciej rozpocząć ten proces, ale kto ma to zrobić, jak nie my sami?

"Alfabet" to trzecia część filmowej trylogii poświęconej najważniejszym problemom współczesności (pierwsza część: "Nakarmimy świat" - 2005, druga: "Zaróbmy jeszcze więcej" - 2008). Film jest osobistym i bardzo krytycznym spojrzeniem na współczesny system edukacji, oparty na linearnym, wąskotorowym myśleniu, na testowaniu uczniów, porównywaniu ich ocen, a tym samym na współzawodnictwie. W dzisiejszej szkole najważniejsze okazują się normy i standardy nauczania, które determinują sposób prowadzenia lekcji. Tego typu system w efekcie niszczy wrodzoną nam kreatywność i zamienia uczniów w systemowe roboty, niezdolne do twórczego myślenia, skupione wyłącznie na rywalizacji. A przecież to, czego się uczymy kształtuje naszą wiedzę, ale to, jak się uczymy wpływa na nasz sposób myślenia.

Film skonstruowany jest na zasadzie kontrastów. Dzięki temu mamy szansę poznać różne aspektywspółczesnej edukacji i możliwe sposoby jej reformy. Praca nad filmem, uznanym za najbardziej radykalną część filmowej trylogii Erwina Wagenhofera, trwała łącznie 6,5 roku, z czego produkcja zajęła 2,5 roku.

(mat. prasowe)