Operacja może uratować jej nogi. Trwa walka z czasem
- Gdy patrzę na dziecięce buciki na wystawie sklepowej, zbiera mi się na płacz - tak mówi mama trzynastomiesięcznej Julki Piskorskiej. Dziewczynka urodziła się z rzadką wadą rozwojową nóg, w których nie wykształciły się kości strzałkowe i część kości stóp.
Foto: Glow Images/East News
- Julka jest już w takim wieku, że powinna chodzić. Podejmuje próby, staje, ale nie może. Poza tym rozwija się normalnie. Jest wesołym, żywym, energicznym dzieckiem. Marzę, żeby jej kupić pierwsze buciki. Teraz nie mogę jej żadnych włożyć. Czekam też z nadzieją, wielką wiarą, że może kiedyś wezmę ją za rękę i sobie pójdziemy. Ciąża przebiegała normalnie, chodziłam na USG co trzy tygodnie i nic nie wskazywało na to, że z dzieckiem będzie coś nie tak - opowiada mama dziewczynki.
Reportaż na moje.polskieradio.pl - słuchaj, kiedy chcesz >>
W ciągu roku na świecie zdarza się zaledwie kilkanaście takich przypadków. W Polsce praktycznie nie ma doświadczonych ośrodków leczenia tej wady, a rezultaty zabiegów są bardzo niepewne.
Po początkowym okresie załamania i braku wiary rodzina Julki odnalazła amerykańskiego specjalistę z Florydy, który podjął się postawienia dziewczynki na nogi. Operacja wydłużania i rekonstrukcji kończyn ma jednak kosztować około miliona złotych. Suma ogromna, ale rodzice z pokorą i uporem dążą do zebrania jej. Pomagają im ludzie dobrego serca. A czasu jest niewiele, bo operację należy wykonać przed drugim rokiem życia.
Zapraszamy do wysłuchania reportażu Agnieszki Czyżewskiej-Jacquemet "O palec za dużo".
"Reportaży" w Trójce można słuchać od poniedziałku do czwartku o 18.15.
(mp, ei)