Czy zapomnieliśmy o Słowackim?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Czy zapomnieliśmy o Słowackim?
Portret Juliusza SłowackiegoFoto: James Hopwood (1795-1855)/Wikipedia/domena publiczna

- Słowacki gdzieś jest, ale bardzo ukryty. Przed młodzieżą, przed świadomością kulturalną przeciętnego czy inteligentnego Polaka. Żeby Słowackiego zrozumieć, trzeba mieć wstępną orientację, co się wtedy działo. Jeśli tej orientacji w ogóle nie ma, to zostajemy z gołym pytaniem: był wieszczem, czy nie był? - ocenia historyk literatury, profesor Marian Płachecki.

Posłuchaj

Czy zapomnieliśmy o Słowackim? Prof. Marian Płachecki i Paweł Goźliński dyskutują w audycji Jerzego Sosnowskiego (PR, 9.09.2014)
+
Dodaj do playlisty
+

W ubiegłym tygodniu upłynęło 205 lat od urodzin Juliusza Słowackiego. Bodaj jedynym miejscem, w którym pojawiła się wzmianka na ten temat była... słynna wyszukiwarka internetowa, która na swojej stronie startowej umieściła tego dnia portret poety.

Rzecz jasna: trudno na podstawie przemilczenia takiej - nie do końca okrągłej - rocznicy, budować jakieś uogólnienie. A jednak zdaje się, że Słowacki w ciągu ostatnich dziesięciu, może dwudziestu lat, przeniósł się na dłużej do archiwum polskiej literatury. Nie chodzi o to, że nie jest czytany - chodzi o to, że przestał być nawet hasłem, symbolem, umownym znakiem jakiejś postawy czy poglądu. O Mickiewicza zdarza nam się kłócić (choć bardziej o Sienkiewicza i Gombrowicza). Juliusz Słowacki? No tak, wielkim poetą był.

Profesor Marian Płachecki, mówi, że "dawno nie miał w rękach Słowackiego", ale podkreśla, że nie oznacza to, iż go lekceważy. - Jesteśmy tak przywaleni rozmaitymi bieżącymi zobowiązaniami, że trudno usiąść i wziąć z półki coś, co się po prostu lubi. Wstydzę się tego - zaznacza gość Trójki i dodaje, że w jego opinii, z literaturą w polskiej kulturze współczesnej dzieje się bardzo źle.

Marian Płachecki mówi żartobliwie, że Juliusz Słowacki jest prekursorem kradzieży literackiej. - On podkrada zewsząd, stylizuje, łączy, pisze na nowo. Był mistrzem literatury, która rodzi się z literatury - zaznacza gość Klubu Trójki.

W jego opinii, należy czytać i popularyzować czytanie Słowackiego. - Po to, żeby Ci wszyscy, którzy wyjeżdżają za pracą gdzieś na Zachód, mieli do czego, i po co wracać. Niech te dzieci, które tutaj się chowają, mają jakiś zasób kulturowy - podkreśla Marian Płachecki.

Juliusz Słowacki - urodził się poetą, a zmarł prorokiem >>>

Paweł Goźliński, publicysta i pisarz, autor kryminału pt. "Jul", osnutego na motywach twórczości Słowackiego mówi, że Słowacki nie jest poetą, którego można czytać bezkarnie. - Ostatnio wpadł mi w ręce "Król-Duch". Szukałem inspiracji, odświeżenia języka. Czytanie "Króla-Ducha" nie jest przyjemnością, a jeżeli już to perwersyjną. Nie jest to lektura ani łatwa ani przyjemna, i nie jest lekturą, która nie odciska piętna - ocenia gość Trójki.

- Jak się zajmuje Słowackim, to trzeba się strzec, bo granica między zwykłą działalnością filologiczną a obsesyjnym czytaniem, czy niemożliwością wyjścia poza horyzont Słowackiego, to jest takie ryzyko wpisane w tę zabawę - zaznacza rozmówca Jerzego Sosnowskiego.

W opinii Goźlińskiego, tego typu poetów trzeba przede wszystkim "na nowo sobie opowiadać". - Osadzać ich w nowym kontekście - mówi publicysta. - Potrzebujemy Słowackiego w tej chwili bardzo, bo jak rysujemy sobie różne jego portrety, to wyłania się obraz fantastycznej, intelektualnej, emocjonalnej, politycznej i poetyckiej przygody, która jest egzystencją poety. Konieczne jest opowiadanie sobie Słowackiego we wszystkich aspektach jego życia, jego relacji z rodzicami, stosunku do poezji, stosunku do kraju - podkreśla pisarz.

Zdaniem gościa Trójki, dzięki Juliuszowi Słowackiemu nie musimy się wstydzić naszej literatury i naszej poezji. - Z przekładami Słowackiego na inne języki nie jest szczególnie dobrze. Pewnie też nie zrobimy z jego pomocą wyłomu, ale jak mamy tak fantastyczne, pełne, bogate i wielowymiarowe biografie, to trzeba je sobie i innym opowiadać - mówi Paweł Goźliński.

Pisarz dodaje jednak, że nie jest przekonany, czy należałoby "w lekturach znowu męczyć młodzież "Kordianem".  - Z doświadczeniem czytelniczym, czy egzystencjalnym młodych ludzi, "Kordian" chyba w tej chwili niewiele ma wspólnego - ocenia gość Klubu Trójki.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą poprowadził Jerzy Sosnowski.

Na "Klub Trójki" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 21.05 do 22.00.

(kh/fbi)

Polecane