"Różyc" - symbol Warszawy
Od ponad stu lat kolejne pokolenia Warszawiaków zaopatrywały się na bazarze Różyckiego niemal we wszystko. W nawet najtrudniejszych latach, kiedy w sklepach nie było nic, na Bazarze było wszystko.
Warszawa, kwiecień 1949. Handel na bazarze Różyckiego na Pradze Północ, gdzie można było nabyć towary niedostępne w sklepach
Foto: PAP/CAF
Od gorących flaków po suknie ślubne, najnowsze amerykańskie ciuchy szyte pod Warszawą, najmodniejsze buty i tysiące innych artykułów, łącznie z obcą walutą i dętym złotem. Paradoks historii polega na tym, że Bazar Różyckiego, symbol wolnego rynku w czasach PRL-u właśnie przegrywa walkę z wolnym rynkiem.
Tani towar z bliskiego i dalekiego Wschodu i konkurencja setek innych bazarów sprawiają, że "Różyc" dogorywa. Nieliczni kupujący snują się wśród równie nielicznych czynnych budek i zniechęconych sprzedawców, pogrążonych w splinie i melancholii. O dawnej świetności i dzisiejszym upadku dawnego symbolu wolnego handlu opowiadają bohaterowie reportażu.
Reportaż na moje.polskieradio.pl - słuchaj, kiedy chcesz >>>
- Początki bazaru sięgają 1876 roku. Szczerze mówiąc, cała Praga była jednym wielkim bazarem. Do Warszawy przyjeżdżały koleją setki tysięcy ludzi, teraz to wszystko zniknęło. Sprzedawano tu woły, flaki, konie, wszystko - mówi rozmówca Alicji Grembowicz.
- Po wojnie na bazarze było około czterystu kramów, po wojnie już 150 - opowiada Janusz Owsiany, varsavianista. - Dziś przychodzi się tu raczej z sentymentu niż po to, by zarobić - dodaje sprzedawca z bazaru.
Zapraszamy do wysłuchania całego reportażu pt. "Życie jak w Madrycie" autorstwa Alicji Grembowicz.
"Reportaży" w Trójce można słuchać od poniedziałku do czwartku o 18.15.
(fbi)