Młoda Amerykanka w podróży ze... zmarłym ojcem
2014-07-03, 13:07 | aktualizacja 2014-07-04, 07:07
Najpierw była kariera jak marzenie i świetny plan na życie, a później osobista tragedia, która zaowocowała niezwykłą przygodą. O podróży z ogromnym zdjęciem zmarłego ojca opowiedziała Pawłowi Drozdowi Jinna Yang.
Posłuchaj
Rodzice kobiety rozwiedli się, kiedy miała 7 lat. - Mama zdecydowała, że ja i brat będziemy wychowywać się przy ojcu. Wiedziałam, że muszę ciężko pracować, by pokazać tacie, że jego trud nie idzie na marne. I udało się. W wieku 23 lat miałam świetną pracę w korporacji, wielki apartament, szafę z ubraniami i mężczyznę, z którym byłam od dłuższego czasu. Niestety, mój tata zachorował na raka i zmarł. To zmieniło moje życie - opowiadała w audycji "Do południa" Jinna Yang.
Osobista tragedia sprawiła, że straciła motywację do pracy. - Wtedy uświadomiłam sobie, że nie jest ważny stan posiadania, ale to, żeby budzić się codziennie z myślą, że są ludzie, których kochasz. I ważne jest przebywanie z tymi ludźmi - mówiła Amerykanka.
W efekcie Jinna Yang podjęła decyzję, że odejdzie z pracy. Sprzedała też mieszkanie i pozbyła się 80 procent majątku. I wpadła na niecodzienny pomysł. - Mój ociec zawsze chciał podróżować, ale nie miał możliwości, ponieważ zajmował się rodziną. Dlatego spakowałam plecak i pojechałam w miesięczną podróż po Europie. Podróż z duchem mojego ojca - opowiadała.
Jinna podróżowała jednak nie tylko z duchem taty. Zdecydowała się też na zabranie jego zdjęcia i to wydrukowanego w naturalnych rozmiarach. - Tata był dość wysoki, więc nie było to najłatwiejsze. Najpierw pojechaliśmy z Nowego Jorku na Islandię, potem do Francji, Włoch i na końcu do Chorwacji. Wszędzie robiłam zdjęcia z wizerunkiem taty - wspominała.
Jakie były reakcje ludzi? Jaki dalszy plan na życie ma Jinna Yang? O tym wszystkim usłyszeć można w rozmowie Pawła Drozda. Zapraszamy.
Na audycję "Do południa" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 9.05 do 12.00.
(ei, mk)