Afera taśmowa. Boni: to była poważna rozmowa w niepoważnym klimacie
2014-06-17, 18:06 | aktualizacja 2014-06-17, 19:06
- To zdarzenie bolesne, przykre i takie, które wywołuje reakcje negatywne w wielu wymiarach - komentuje w "Pulsie Trójki" taśmy "Wprost", europoseł PO Michał Boni. - Dwaj bardzo ważni ludzie w państwie dają nagrywać się jak dzieci - dodaje Jarosław Gowin z Polski Razem.
Posłuchaj
W sobotę, tygodnik "Wprost" opublikował pierwsze nagranie ze spotkania ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z szefem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką. Rozmowa odbyła się w restauracji Sowa i Przyjaciele. Szef MSW sondował szefa NBP w sprawie sfinansowania deficytu budżetowego przez bank centralny. W zamian Marek Belka chciał dymisji ministra finansów i zmian w prawie.
AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>
Europoseł Michał Boni uważa, że absurdem jest spotykanie się w restauracji, żeby rozmawiać o takich kwestiach. Polityk przyznaje, że nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego rozmowa odbywała się poza gabinetem i zaznacza, że ocenia to negatywnie. Według Boniego, należy wstydzić się za język rozmowy. - Nie akceptuję tego języka, natomiast język kalkulacji jest stosowany w polityce - mówi eurodeputowany. Boni przyznaje, że "to była poważna rozmowa, ale klimat był niepoważny patrząc na słowa i nie wiem czemu odbyła się w restauracji".
Polityk uważa, że najistotniejsze jest teraz stwierdzenie, kto zorganizował nagrywanie osób pełniących funkcje publiczne. - To jest najważniejsza sprawa. Najpierw trzeba wyjaśnić, jak do tego doszło, kto to zrobił i w jakim celu, bo buduje jakiś scenariusz polityczny - mówi Boni w Trójce. Dlatego jego zdaniem, wszystkie wnioski opozycji o dymisje ministra Sienkiewicza czy rządu mają sens, ale "pomijają państwowy element sprawy, że zanim będziemy odwoływać, to trzeba wyjaśnić".
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy" , "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce" .
Prezes Polski Razem Jrosław Gowin zarzuca Michałowi Boniemu, że nie stawia pytania o treść nagrań. - Tam mamy do czynienia z czymś w rodzaju konstytucyjnego zamachu stanu, nie przeciwko rządowi, jak to twierdzi Donald Tusk, tylko ze strony rządu - mówi Gowin i dodaje, że minister Sienkiewicz i prezes NBP "usiłują zawrzeć deal polityczny, który ma uniemożliwić opozycji przejęcie władzy i w tym celu zastanawiają się jak obejść konstytucję, żeby umożliwić NBP finansowanie deficytu budżetowego".
Gowin zauważa, że ujawnione nagrania podważają bezpieczeństwo osób publicznych. - Nie bagatelizuję tego, że doszło do nagrania i samego pytania, kto to zrobił. Jeżeli kelner nagrywa najważniejsze osoby w państwie, to możemy mieć sto procent pewności, że są one także podsłuchiwane przez obce wywiady - mówi polityk Polski Razem. Jego zdaniem, "utrzymanie Sienkiewicza na stanowisku stwarza bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa". Gowin ironizuje: "to, że minister spraw wewnętrznych daje się tak nagrywać, to zapewnia mu miejsce w historii tajnych służb, niestety, jako pośmiewisku"
Zdaniem polityka, należy postawić pytanie o odpowiedzialność Marka Belki, który "dał się wciągnąć w grę polityczną i jest to działanie sprzeczne z konstytucją". Według Gowina, jeśli prezes NBP nie poda się do dymisji, to powinien być postawiony przed Trybunałem Stanu.
Według polityka Polski Razem, teraz Sejm powinien głosować konstruktywne wotum dla rządu, odwołać gabinet Donalda Tuska, a na jego miejsce powołać rząd techniczny. Na czele nowej Rady Ministrów powinien stanąć np. Jerzy Hausner z zadaniem przygotowania przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Rozmawiała Beata Michniewicz.
Do słuchania "Pulsu Trójki" zapraszamy od poniedziałku do piątku o 17.45.
iz, gs