Dariusz Bugalski i słuchacze o współczesnym wymiarze gwiazdorstwa i byciu "fajnym" (Trójka pod Księżycem)
Czy jesteśmy odporni na rozczapierzanie się fajności?
Wróciłem do artykułu "Nasze powinności codzienne" Tadeusza Sławka, zamieszczonego w "Res Publice Nowej" 13 lat temu. I mam wrażenie, że "ja fajne", jak je nazywa Profesor, okropnie się rozpanoszyło.
Foto: sxc.hu
Dodaj do playlisty
"Fajność" brzmi niewinnie, może nawet trochę infantylnie. Ale nowa, dzisiejsza "fajność" to nie jest swoboda, niezależność, dezynwoltura, choćby i lekkomyślno-młodzieńcza.
Ta "fajność" (cudzysłów świetnie tu pasuje) tylko udaje swobodę. Człowiek żyje w napięciu, bo jej "sekretnym marzeniem jest uczestnictwo w zamkniętym systemie wpływów, władzy i pieniądza". Rozszerza swoje wpływ, walczy o status i broniąc go nawet gdy nie jest jeszcze faktycznie zagrożony, innych postrzega zaś jako tych, których celem jest deklasacja mnie. Ta "fajność" się "rozczapierza".
Czy jesteśmy odporni na rozczapierzanie się fajności?