Kapelani: w szpitalach śmierć i cierpienie nie wybierają dni
- Wielki Piątek w szpitalu to dzień, jak każdy inny - mówią w "Pulsie Trójki" księża, którzy na co dzień spotykają się z chorymi i ich rodzinami.
Foto: Glow Images
- Śmierć i cierpienie nie wybierają dni. Czy to jest Wielki Piątek, czy początek wakacji, jeżeli trzeba być w szpitalu. Jeżeli trzeba być przy dziecku i rodzicach, to trzeba tam jechać - powiedział w radiowej Trójce ks. Michał Jabłoński z Kościoła ewangelicko-reformowanego, kapelan w Centrum Zdrowia Dziecka.
Jak wyjaśnił, rolą kapelana w szpitalu dziecięcym jest przede wszystkim bycie przy chorych dzieciach i ich rodzinach. Co ciekawe, to nie najmłodsi najbardziej potrzebują opieki. - Dzieci są wyjątkowo spokojne w obliczu śmierci - zaznaczył ksiądz Jabłoński. To rodzice radzą sobie z tym gorzej. - Ci to dopiero przeżywają! Ja pamiętam, że na początku płakałem, nie wstydziłem się łez, to pomagało rodzicom. Potem stwierdziłem, że rodzice potrzebują kogoś, kto będzie ostoją spokoju, pokrzepienia, twardości, na której mogą się oprzeć - dodał.
Kapelan mówił o olbrzymiej dojrzałości małych pacjentów. - Oni dokładnie wiedzą, że za chwilę odejdą. Na pewno nie rozumieją, ale jeżeli proszą mnie o rozmowę, to przede wszystkim proszą, bym uspokoił rodziców. One strasznie cierpią, umierając, nie dlatego, że ich nie będzie, tylko dlatego, że ci rodzice strasznie cierpią - tłumaczył. - Jestem łącznikiem z pełnym spokoju dzieckiem, o doświadczonych już oczach z tymi dorosłymi, którzy mają zapłakane oczy - dodał.
Ks. Arkadiusz Zawistowski z Kościoła rzymsko-katolickiego, kapelan w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim podkreśla, że emocje rodzin często udzielają się kapelanom.
- Kapelan mocno w to musi wchodzić albo musi się do tego dystansować, bo czasem są to emocje niszczące czy czasem atakujące - wyjaśnił.
Ksiądz Michał Jabłoński wyjaśnił, że o wizytę duchownego proszą też osoby niewierzące. Wspominał, gdy o rozmowę z pastorem poprosił pewien starszy pan. - Ten człowiek nie chciał księdza z tymi "urządzeniami" kościelnymi, w całym "rynsztunku" i z namaszczeniem. Rozmowa polegała na tym, żeby uspokoić tego człowieka w obliczu śmierci. Jeżeli nie mogę go uspokoić osobą Jezusa, w którego nie wierzy, to mogłem go uspokoić w inny sposób - wyjaśnił. Kapelan powiedział, że zaproponował temu człowiekowi, by w chwili śmierci starał się przypomnieć sobie oczy osób, które kocha.
Ksiądz Arkadiusz Zawistowski wyjaśnił, że w szpitalu o śmierci rozmawia się w wyjątkowy sposób.
- Nie używamy nigdy słowa śmierć. "Przejście", "wstępowanie", "nadzieja", "trzeba walczyć do końca" - to są słowa, którymi się posługuję. - Śmierć jest takim słowem, które funkcjonuje w polu świeckiego życia, natomiast dla chrześcijan śmierć nie jest tylko wyrazem biologicznego zejścia - wyjaśnił
Rozmawiał Marcin Zaborski.
bk