Czy katastrofa smoleńska nadal będzie dzielić polityków?
- Dopóki Polacy będą wybierać między PiS a PO nic się nie zmieni - do takiej konkluzji doszli goście "Pulsu Trójki" Krzysztof Gawkowski z SLD i Patryk Jaki z Solidarnej Polski.
Brzoza, o którą miał zawadzić Tu-154M
Foto: Włodzimierz Pac/PR
- W interesie PiS i Platformy Obywatelskiej jest mieszanie w tym kotle smoleńskim - uważa poseł Solidarnej Polski. Patryk Jaki przekonywał, że od czterech lat właściwie nic się nie zmienia: naprzeciwko siebie stoją dwie zwalczające się drużyny. Jak wyliczał, z jednej strony jest SLD, PO i PSL, zaś z drugiej - PiS.
- A gdzie jest Solidarna Polska? - pytał gospodarz programu Damian Kwiek. - Jesteśmy po środku - padła odpowiedź. Jaki tłumaczył, że nie należy ani do zwolenników teorii, że 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do wybuchu, ani do grupy, która uważa, że w sprawie katastrofy wszystko zostało już wyjaśnione.
Jaki przekonywał, że tamta tragedia pokazała jak słabe jest polskie państwo. Polityk mówił też, że słabość tę widać szczególnie w relacjach z Rosją. I mimo licznych zapowiedzi zarówno premiera Donalda Tuska, jak i podległych mu ministrów do tej pory nie udało się sprowadzić do Polski wraku samolotu.
- Przez ostatnie lata Antoni Macierewicz wraz z Jarosławem Kaczyńskim robią wszystko, by wbić do głowy milionów Polaków, że w Smoleńsku doszło do czegoś więcej niż do katastrofy - mówił z kolei Krzysztof Gawkowski z SLD. Według niego, zwykli ludzie mają już dość "bredni smoleńskich" powtarzanych przez polityków PiS.
Gawkowski ma nadzieję, że poniedziałkowa konferencja wojskowych śledczych, podczas której ogłoszono, że na pokładzie prezydenckiego samolotu nie doszło do wybuchu, zakończy wszelkie spekulacje w tej sprawie. - Nie było żadnego wybuchu, mieliśmy do czynienia z tragicznym wypadkiem, który doprowadził do śmierci 96 osób - mówił gość radiowej Trójki.
Jego zdaniem, błędem prokuratury było zbyt rzadkie informowanie o wynikach śledztwa. Gawkowski mówił, że to doprowadziło do dużej aktywności Macierewicza - "dyrygenta orkiestry smoleńskiej".
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
10 kwietnia 2010 roku doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu. Państwowa delegacja, której przewodniczył Lech Kaczyński leciała na uroczystości do Katynia. Na pokładzie było w sumie 96 osób. Nikt nie przeżył. Rządowa komisja, która badała okoliczności tej tragedii ustaliła, że jedną z przyczyn były błędy załogi samolotu. Wskazano też na złe warunki atmosferyczne. Część polityków PiS nie wierzy w te ustalenia. Parlamentarny zespół kierowany przez Macierewicza utrzymuje, że w Smoleńsku doszło do wybuchu.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!
(asop)