Szef GDDKiA odwołany. ”Umywacie ręce jak Piłat”
2014-02-13, 18:02 | aktualizacja 2014-02-13, 19:02
Dziś nie wystarczy zwolnić szefa GDDKiA Lecha Witeckiego – i powiedzieć ”on był winien, a my będziemy tworzyć nową jakość” - uważa poseł PiS Andrzej Adamczyk.
Posłuchaj
Lech Witecki, który kierował Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad blisko 6 lat, obecnie traci stanowisko na wniosek wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Według niej GDDKiA potrzebuje ”świeżych sił”. Wicepremier Elżbieta Bieńkowska zarzuca urzędnikowi liczne opóźnienia w harmonogramach prac oraz złą atmosferę w kontaktach z branżą budowlaną.
Andrzej Czerwiński z PO mówił w Trójce, że to potwierdzenie porzekadła ”lepsze jest wrogiem dobrego”. Zaznaczył, że to wicepremier za rok będzie rozliczana z realizacji programu. Czerwiński dodał, że choć wiele spraw było dobrze wykonanych, to były i błędy. Docierały do niego skargi podwykonawców. Zaznaczył, że opozycja powinna przyznać, iż powstały tysiące kilometrów dróg.
- Zadajemy pytanie: co się stało, że Lech Witecki, szef GDDKiA stał się niewygodny dla premiera i ministra odpowiedzialnego za realizację inwestycji drogowych i nadzór nad wielkimi projektami finansowymi - powiedział Andrzej Adamczyk (PiS). Zaznaczył, że Generalna Dyrekcja to taki inwestor zastępczy – w imieniu państwa polskiego buduje drogi i autostrady. Podkreślił, że osoba, która wykonywała polecenia Cezarego Grabarczyka, Sławomira Nowaka, a teraz podlegała Elżbiecie Bieńkowskiej, była akceptowana. – Byli wyrzucani wiceministrowie, a Lech Witecki trwał nieprzerwanie od 2008 roku, pełniąc obowiązki dyrektora – mówił poseł. Dodał, że PiS już od 2009 roku składał wnioski o odwołanie Witeckiego. Jego zdaniem wtedy już było wiadomo, że zasady przyjętych procedur, związanych z realizacją inwestycji drogowych, czyli m.in. systemu rozstrzygania przetargów, a potem ich nadzorowania, ”musiały przynieść katastrofę”.
Poseł PiS uważa, że teraz odwołanie Witeckiego to za mało. - Dopuściliście do tego, że rozstrzygano przetargi za połowę ceny. Było wiadomo, że firmy muszą upaść, a projekty nie będą zrealizowane (...). Politycy PO mieli od 2008 roku do dyspozycji 120 mld złotych. Miał być za to zrealizowany ruszt drogowy, a mamy drogi w kawałkach – tłumaczył.
Andrzej Adamczyk dodał, że przez sześć lat nie powstał żaden ciąg autostradowy, ani z zachodu na wschód, ani z południa na północ. Natomiast upadły setki firm budowlanych i wielu ludzi straciło pracę, choć wtedy przeznanczano miliardy złotych na budowę autostrad. Skomentował, że dziś nie wystarczy odwołać Witeckiego. - Umywacie ręce jak Piłat - mówił do polityków PO.
Gośćmi ”PulsuTrójki” byli Andrzej Czerwiński z PO i Andrzej Adamczyk z PiS.
Rozmawiał Damian Kwiek.
agkm