"Bob Marley: One Love" – czy król reggae zasłużył na lepszy film?

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
"Bob Marley: One Love" – czy król reggae zasłużył na lepszy film?
Kingsley Ben-Adir (z lewej) z synem Boba Marleya, Ziggym, podczas premiery filmu "One Love".Foto: PAP / Avalon / Xavier Collin

– Ewidentnie brakuje próby uczynienia z Marleya człowieka z krwi i kości – to opinia krytyczki filmowej na temat filmu "Bob Marley: One Love". Ekranowa opowieść o królu muzyki reggae niesie jednak ze sobą pokojowe przesłanie, które ani trochę nie straciło na aktualności.

  • "Bob Marley: One Love" to pierwsza fabularyzowana historia artysty, przeniesiona na duży ekran.
  • W rolę Marleya wcielił się Kingsley Ben-Adir, amerykański aktor, który zagrał m.in. Baracka Obamę w serialu "Zasada Comeya – wyższa lojalność".
  • Film " One Love" wszedł po polskich kin 16 lutego 2024 roku.

Pierwsze recenzje filmu "One Love" niekoniecznie zachęcają do pójścia do kina. "Gwiazda reggae zasługuje na lepszy film" – napisał bez ogródek krytyk brytyjskiego "Guardiana". Potwierdza to dziennikarka filmowa Joanna Krygier. – Jest to trochę taka laurka, film z tezą, gdzie faktycznie wszystko dąży tylko do tego najważniejszego koncertu, który finalnie nie jest pokazany – mówi gość "Trójki do trzeciej". Chodzi o koncert "One Love Peace" z 22 kwietnia 1978 roku, podczas którego Marley doprowadził do podania sobie dłoni przez dwóch jamajskich polityków, brutalnie walczących o władzę.

Białe plamy i tania symbolika

Zdaniem rozmówczyni Tomasza Miary w filmie brakuje kilku istotnych wątków z życiorysu Marleya, takich jak na przykład jego stosunek do opieki nad licznym potomstwem, jakie pozostawił po sobie król muzyki reggae. Ewidentnie brakuje próby uczynienia z Marleya człowieka z krwi i kości – uważa Joanna Krygier.

Dziennikarki nie przekonały także retrospektywne wstawki, pojawiające się w filmie i nawiązujące m.in. do dzieciństwa muzyka i jego relacji z ojcem. – Wprowadzają tanią symbolikę, wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebną.  

Szczery uśmiech i ponadczasowe przesłanie

Jasnym punktem "One Love" jest gra Kingsleya Ben-Adira, który wciela się w postać Boba Marleya. – Wydaje mi się, że akurat Ben-Adir całkiem nieźle sobie poradził w tej roli. Jego Marley ma swój urok, ma w sobie taką bezpretensjonalność. W pamięci po seansie zostaje szczególnie ten jego uśmiech, taki zupełnie szczery, trochę dziecięcy – mówi krytyczka filmowa.

Źródło: YouTube / Paramount Pictures

Mimo wszystkich zastrzeżeń stawianych "One Love" Joanna Krygier nie zniechęca do obejrzenia pierwszego fabularnego filmu poświęconego legendzie muzyki reggae. – To nie jest film tylko dla fanów raggae, choć faktycznie ta muzyka jest czymś, co niesie go na swoich barkach, pomimo tego, że on czasami upada pod ciężarem podjętego tematu. Jednak przesłanie Marleya nadal jest uniwersalne. Niestety, widzimy, że ciągle trzeba przypominać to wezwanie do pojednania, bez względu na czas i szerokość geograficzną. Więc chociażby z tego względu warto się wybrać do kina.

Posłuchaj

9:22
"Bob Marley: One Love" – czy król reggae zasłużył na lepszy film? (Trójka do trzeciej)
+
Dodaj do playlisty
+

Czytaj też: 

 

***

Tytuł audycji: Trójka do trzeciej
Prowadzi: Tomasz Miara
Gość: Joanna Krygier (dziennikarka filmowa)
Data emisji: 20.02.2024
Godzina emisji: 13.13

kc

wmkor

Polecane