Protesty w Tajlandii potrwają aż obalenia rządu?
Od miesiąca trwają w Tajlandii antyrządowe demonstracje. Premier Yingluck Shinawatra ogłosiła, że rozwiązuje parlament. Opozycja zapowiada jednak, że protesty będą trwały aż do obalenia rządu.
Protesty zaczęły się, gdy rząd poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej premier, byłego szefa rządu Thaksina Shinawatry. Został on skazany w 2008 roku na więzienie za korupcję.
- Ta ustawa jest wszystkim i niczym - mówi Michał Lubina z Centrum Studiów Polska-Azja. - Niczym, bo formalnie niewiele zmienia, a wszystkim, bo pozwoliłaby wrócić premierowi Thaksinowi. To doprowadziłoby jednak do wybuchu społecznego - dodaje Lubina. Thaksin Shinawatra, to klasyczny przykład tajlandzkiego self-made-mana, człowieka, który do wielkiego bogactwa doszedł sam. Były magnat telekomunikacyjny, który przytłaczającą większością wygrywał wybory w 2001 i 2005 roku, został obalony przez wojsko w 2006 roku.
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".
Dla połowy społeczeństwa pozostaje kimś w rodzaju ludowego bohatera, zwłaszcza dla biedaków, których głosy pomogły Yingluck i jej partii zwyciężyć w wyborach w 2011 roku. Jednak skandale korupcyjne spowodowały zdecydowany spadek popularności byłego premiera i jego siostry wśród przedstawicieli klasy średniej, czyli drugiej połowy tajlandzkiego społeczeństwa. Thaksin wyjechał z Tajlandii w 2008 roku i od tamtej pory jest na wygnaniu, podróżując po świecie - mówi gość audycji "Trzecia strona świata". Yingluck Shinawatra jest postrzegana jako reprezentantka interesów swojego brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu w Bangkoku.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Trzy strony świata" na antenie w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45.
(mp)