Andrzej Wajda: zawsze robiłem filmy polityczne
2013-12-05, 23:12 | aktualizacja 2016-11-29, 11:11
- Gdybym wiedział, że interesuje się mną bezpieka, to bym o tym wszystkim wokół rozpowiedział - mówił w Klubie Trójki Andrzej Wajda. Gościem audycji był także współautor książki "Andrzej Wajda. Podejrzany" Krzysztof Burnetko.
Posłuchaj
- To książka o pozycji polskiej kinematografii. Zawsze interesowaliśmy się historią PRL i mechanizmami działania służb specjalnych. Sytuacja Andrzeja Wajdy wydała nam się bardzo ciekawa. To nie jest książka złożona z donosów SB, są w niej m.in. materiały z archiwów PZPR - mówi Krzysztof Burnetko . - Uderzyła nas jego uczciwość w opisywaniu życia w czasach komunistycznych. Wajda mówił skromnie: Panowie, mnie w tamtym systemie nogi nie urwali, zawsze robiłem filmy takie, jakie chciałem - opowiada dziennikarz.
Życiem reżysera interesował się osobiście szef KGB, 10 generałów polskiej bezpieki oraz ministrowie Moczar i Kiszczak. Jego filmy śledzili kolejni szefowie partii i państwa: od Gomułki, plującego na pesymizm "Niewinnych czarodziejów", poprzez Gierka, któremu żona kazała usunąć pornografię z "Ziemi obiecanej", po Jaruzelskiego, który przy okazji "Człowieka z żelaza" chciałby udowodnić, że w Grudniu 1970 roku armia była niewinna.
- Gdybym wiedział, że nadano mi pseudonim "Luminarz" to pewnie bym wszystkim naokoło rozgadał. Ale nic o tym, że jestem pod obserwacją, nie wiedziałem. Trzeba jednak zrozumieć, że te materiały były też zbierane z innego powodu. Nie chodziło tylko o mnie, ale o ludzi, którzy pozwalali mi pracować, kręcić filmy. Jednak ja nie znałem polityków, nie miałem żadnych pokus poznania, jak wygląda polityka. Poza tym nie piłem wódki, bo bardzo wcześnie dostałem wrzodów dwunastnicy, a to, jak wiadomo, wyklucza alkohol - opowiada Andrzej Wajda .
- Zawsze robiłem jednak filmy polityczne - zauważa artysta. Jednym z najlepszych był słynny "Człowiek z żelaza". - Najszczęśliwszy dzień w moim życiu? Gdy dowiedziałem się, że z całego kraju do KC PZPR nadchodzą telegramy od załóg wielkich zakładów przemysłowych z żądaniem puszczenia w kinach "Człowieka z żelaza" bez interwencji cenzury (miało ich być 21, czyli tyle co Postulatów Sierpniowych). Robotnicy chcieli też od władzy, że obraz mógł też zostać pokazany na festiwalu w Cannes - wspominał w Klubie Trójki Andrzej Wajda . W 1981 roku obraz reżysera wygrał na francuskim festiwalu główną nagrodę, czyli Złotą Palmę.
Witold Bereś, Krzysztof Burnetko - autorzy książki "Andrzej Wajda. Podejrzany" - opisują życie swego bohatera na skrzyżowaniu polityki, codzienności i pracy nad kolejnymi filmami, z których wiele stanie się arcydziełami światowego kina. Kłopoty z cenzurą, władzami kinematografii i nacjonalistami, którzy go od zawsze nienawidzą. Sięgają po nieznane materiały z archiwów - również PRL-owskiej bezpieki - ale przede wszystkim rozmawiają z samym Andrzejem Wajdą, świadkiem epoki.
Autorzy książki przyznają, że nie dotarli do jednego dokumentu. - Przy każdej teczce jest tzw. rejestr wypożyczeń. Wynika z niego, że 1992 roku, ktoś z gabinetu politycznego ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza analizował zgromadzony ws. Wajdy materiał. Nie udało nam się przeczytać tej analizy. Można by sądzić, że gdyby wtedy podwładni Macierewicza zdobyli jakieś haki na reżysera, na pewno byśmy o nich usłyszeli - puentuje Burnetko.
"Klub Trójki" poprowadził Ryszard Jaźwiński
(mp)