"Zerwanie przez Ukrainę rozmów z UE może być wygodne dla wielu stron"
2013-11-25, 09:11 | aktualizacja 2013-11-25, 15:11
Ukraina w Unii Europejskiej mogłaby być problemem - uważają goście audycji "Komentatorzy". Dla UE trudna mogłaby też być sytuacja, gdyby wybory na Ukrainie nie odbyły się w sposób demokratyczny.
Posłuchaj
- Za pasem na Ukrainie są wybory prezydenckie, w których Janukowycz ma szanse bardzo ograniczone. Sondaże pokazują, że to jednak Kliczko jest faworytem. No i teraz trzeba sobie zadać pytanie, czy Janukowycz tak łatwo się pogodzi z oddaniem władzy na Ukrainie - mówi Michał Krzymowski z "Newsweeka". - Pytanie czy Janukowycz odda władzę w normalnych, demokratycznych wyborach, czy sfałszuje je. Gdyby miał sfałszować, to dla Unii byłaby bardzo trudna sytuacja. Moskwie będzie dużo łatwiej to przełknąć, a nawet będzie to wygodne - dodaje.
Według Łukasza Warzechy z "Faktu" są też inne kraje, które mogą być zadowolone z zerwania rozmów między Ukrainą i Unią. - Czy dla Berlina, Londynu, Paryża to nie jest ulga, to nie jest zdjęcie problemu? Ukraina była rzeczywiście problemem, a tutaj zysk jest podwójny - raz problem znika, a towarzysz Putin ma to, co chciał - wyjaśnia. Jego zdaniem nacisk na sprawę Julii Tymoszenko było szukaniem pretekstu, by jakiegoś wymogu Wiktor Janukowycz nie mógł spełnić.
Więcej interesujących dyskusji znaleźć można na stronach audycji "Salon polityczny Trójki", "Komentatorzy" , "Puls Trójki" i "Śniadanie w Trójce" .
Goście audycji "Komentatorzy" odnieśli się też do sobotnich konwencji PO i PiS. - W warstwie programowej nie padły żadne konkrety. Moją uwagę zwróciła wypowiedź Donalda Tuska na temat Sławomira Nowaka. To jest bezprecedensowy przykład, bo zawsze, kiedy ktoś z otoczenia Donalda Tuska miał problemy, jak najszybciej był zrzucany z sań. Premier zawsze nawet mówił, że w polityce nie ma przyjaźni. Tutaj było zupełnie inaczej, bo premier powiedział "trzymaj się" do Sławomira Nowaka - podkreślił Michał Krzymowski z "Newsweeka".
Według Łukasza Warzechy przemówienie Donalda Tuska sprawiało wrażenie, jakby premier zapomniał o sześciu latach rządów Platformy. - Nie mogłem powstrzymać śmiechu. To było tak, jakby Donald Tusk wsiadł w wehikuł czasu i wrócił do 2007, a nawet do 2005 roku, jakby nie było tych sześciu lat Platformy - uważa Łukasz Warzecha z "Faktu".
Rozmawiał Krystian Hanke.
bk