"Atak w Kenii przeciwko elitom politycznym tego kraju i cywilizacji zachodniej"
- Centrum handlowe, w którym dokonano zamachu jest centrum ekskluzywnym, chodzą do niego dyplomaci, cudzoziemcy. Tam przeciętny Kenijczyk nie pójdzie, bo jest za drogo - mówi Janusz Mrowiec, dyplomata i ambasador.
Kłęby dymu nad centrum handlowym w stolicy Kenii
Foto: PAP/EPA/KABIR DHANJI
Janusz Mrowiec, dyplomata i ambasador w krajach afrykańskich wyjaśnia, że są trzy przyczyny, dlaczego Kenia została zaatakowana. - Po pierwsze dlatego, że pomiędzy Kenią a Somalią zawsze była historia konfliktowa, a po drugie Kenia jest państwem prozachodnim, które utrzymuje żywe i dobre kontakty z krajami zachodnimi. Trzecim czynnikiem jest to, że kraje afrykańskie są mniej strzeżone, w związku z tym ładniej w nich przeprowadzić zamach terrorystyczny - opowiada gość "Trzech stron świata".
Atak terrorystyczny na centrum handlowe w Kenii - czytaj więcej
Ostateczny bilans zamachu w Kenii to 67 ofiar, w tym 6 funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - poinformował kenijski prezydent Uhuru Kenyatta. 62 rannych przebywa w szpitalach. Podczas szturmu sił specjalnych na centrum handlowe zabito pięciu terrorystów, 11 udało się pojmać.
Uhuru Kenyatta nie potwierdził doniesień medialnych o tym, że w atak zamieszani są obywatele Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Według Aminy Mohamed wśród terrorystów było dwóch lub trzech Amerykanów oraz Brytyjka, "która ma na swoim koncie udział w wielu takich atakach". Według kenijskich władz, napastnicy pochodzili z wielu krajów i porozumiewali się po angielsku.
>>>W poniedziałek Barack Obama obiecał Kenii wszelką konieczną pomoc>>>
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".
Audycję przygotował i prowadził Ernest Zozuń.
Zapraszamy do słuchania audycji "Trzy strony świata" w poniedziałki i środy o godz. 16.45
(pg, IAR, PAP)