Ile kosztują protesty i kto za nie płaci?

Miliony złotych na zabezpieczenie akcji, do tego pieniądze, które tracą stojący w korkach mieszkańcy, a na dodatek stres i nerwy - to skrócona lista kosztów akcji protestacyjnych. Protestujący działacze związkowi przekonują jednak, że wszystko robią dla społeczeństwa.

Ile kosztują protesty i kto za nie płaci?

Związkowcy maszerują sprzed Ministerstwa Zdrowia w kierunku Sejmu w trakcie pierwszego dnia Ogólnopolskich Dni Protestu 11 września, w Warszawie. Największe centrale związkowe zorganizowały kilka jednoczesnych demonstracji przed siedzibami ministerstw.

Foto: PAP/Przemysław Piątkowski

Anna Rokicińska sprawdzała, ile kosztują protesty (Zapraszamy do Trójki - ranek)
+
Dodaj do playlisty
+

Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji mówi, że na pewno sumy są duże, ale raczej nikt nie podjąłby się ich dokładnego wyliczenia. – Mówimy o pracy funkcjonariuszy, użyciu sprzętu, kosztach zakwaterowania dodatkowych policjantów, ale musimy pamiętać, że to ustawowy obowiązek policjantów – dodaje.
Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji wylicza natomiast, że od początku roku do końca sierpnia, szacunkowy koszt zabezpieczenia protestów to ponad 4 mln 600 tys. zł. - To koszta dotyczące 1691 protestów, które zabezpieczało ponad 41 tys. policjantów – dodaje.

Protesty w Warszawie - czytaj więcej
To jednak tylko samo zabezpieczenie przebiegu protestu, a przecież lista potencjalnych kosztów, tych policzalnych i tych niewymiernych, jest znacznie dłuższa. Bartosz Milczarczyk ze stołecznego ratusza zwraca uwagę, że jeśli dojdzie do uszkodzenia mienia, jest znacznie drożej. – Do tego nerwy i problemy mieszkańców. Mieliśmy nawet telefony od zaniepokojonych par młodych, które mają śluby w dzień, na który zapowiedziana została wielka manifestacja w centrum – mówi Bartosz Mielczarczyk.
Prof. Wojciech Suchorzewski wskazuje natomiast jeszcze jeden, bardzo ważny składnik kosztorysu protestowego – paliwo. - W miastach szczególnie ważny  jest czynnik czasu straconego przez korki. Obecnie w analizach przyjmujemy, że to prawie złotówka za minutę stania w korku w czasie pracy i o połowę mniej w czasie wolnym. Do tego dochodzi jeszcze strata za dodatkowe kilometry związane z objazdem – tłumaczy ekspert.
Protestujący w Warszawie działacze NSZZ Solidarności tłumaczą, że robią wszystko za swoje pieniądze i w czasie wolnym, bo na wyjazdy na protesty biorą urlopy. Dodają, że walczą o dobro wszystkich ludzi. – Walczymy w imię sprawiedliwości społecznej, walczymy dlatego, że rząd robi co chce. Chcemy normalności, jest cała masa różnych rzeczy, które robimy dla społeczeństwa – wyliczają protestujący.
Więcej informacji w materiale, który przygotowała Anna Rokicińska.

Porannego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do soboty między godziną 6.00 a 9.00.(ei)

Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.