Publicyści: skoro nie ma kryzysu, po co nowelizacja budżetu i reforma OFE?
Według gości Trójkowej audycji "Komentatorzy" premier wybrał najgorszy możliwy moment na ogłoszenie końca kryzysu. Ich zdaniem optymizm jest potrzebny, ale nie może być irracjonalny.
Premier Donald Tusk podczas inauguracji XXIII Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju
Foto: PAP/Grzegorz Momot
Zdaniem Zofii Wojtkowskiej z tygodnika "Wprost", premier wypowiedział te słowa w bardzo niefortunnym momencie.
- Powiedział to tydzień po tym, jak Sejm z uwagi na kryzys znowelizował budżet. Gratulacje za takie teksty, w takiej sytuacji. Premier ma taki zwyczaj, że w Krynicy mówi dużo. Pamiętamy jak zapowiedział w Krynicy, że w 2011 r. wejdziemy do euro - skomentowała w Trójce.
Dodała, że być może premier chce budować dobry wizerunek Polski na arenie międzynarodowej, ale gdy przez ostatnie miesiące mówi się tylko o tym, że "kryzys kompletnie zamotał nasze finanse publiczne", to tego typu optymistyczne osądy są wygłaszane trochę na wyrost.
Bogumił Łoziński z "Gościa Niedzielnego" także podkreślił, że słowa premiera padły w niewłaściwym momencie. - Jeśli 3 września skończył się w Polsce kryzys, to może dziś okaże się, że nie ruszamy OFE - stwierdził. - W kurorcie Krynica być może premier pije z jakiegoś dobrego źródła i ma zawsze dobry nastrój - żartował Łoziński. Zaznaczył, że jego zdaniem wystąpienie premiera miało charakter czysto polityczny i służyło podniesieniu wyników w sondażach. Według Łozińskiego może się to obrócić przeciwko premierowi, podobnie jak wybory szefa Platformy Obywatelskiej.
Zofia Wojtkowska zwróciła uwagę na to, że rząd powinien dawać Polakom nadzieję, by uniknąć paniki i masowego ograniczenia konsumpcji, ale optymizm ma jej zdaniem swoje granice. - To co mówi premier jest śmieszne w kontekście tego co robi - uznała.
Rozmawiała Maja Borkowska.
bk