BOR: "lokaje" i "towarzystwo wzajemnej adoracji"
– Potrzebne jest przestrzeganie procedur i odpowiedni nadzór nad pracownikami Biura Ochrony Rządu – mówił Agaton Koziński ("Polska The Times"). – Wina leży mniej po stronie funkcjonariuszy, a znacznie bardziej po stronie tych, którzy mają być chronieni – przekonywała z kolei Zofia Wojtkowska ("Wprost").
Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu
Foto: Lukas19902/Wikimedia Commons/CC
Są błędy w szkoleniu i niektórych procedurach BOR – stwierdza raport tej służby po incydencie w Łucku. 14 lipca podczas wizyty Bronisława Komorowskiego na Ukrainie 21-letni Iwan S. rozbił jajko na ramieniu prezydenta Polski, gdy ten zatrzymał się przed łucką katedrą, by przywitać się z ludźmi. Pod nadzorem MSW w BOR rozpoczął się już program naprawczy, który ma wyeliminować podobne incydenty w przyszłości. Czy mamy problem z BOR? – pytała swoich gości Maja Borkowska.
Kontrowersje związane z ochroną głównych postaci życia politycznego pojawiają się nie po raz pierwszy, dochodziło do nich również w okresie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego czy Lecha Kaczyńskiego. – Tego typu incydenty są nie do uniknięcia, podobne rzeczy zdarzają się w innych krajach – przypomniała Zofia Wojtkowska, zaznaczając jednak, że sytuacja BOR od dawna jest niepokojąca. – Od polityków, którzy odchodzą z głównych urzędów i opowiadają, jak wygląda ochrona, słyszymy, że funkcjonariusze BOR pełnią funkcję kogoś pomiędzy pokojówką a teczkowym, co nie powinno mieć absolutnie miejsca – mówiła publicystka "Wprost". – Nasi politycy kochają BOR, chodzą w tabunach ochroniarzy jak notable z mało cywilizowanych krajów – komentowała Zofia Wojtkowska.
– Zastanawiam się, czy nie powinno dojść do rozwiązania Biura Ochrony Rządu – mówił Agaton Koziński z dziennika "Polska The Times", który stwierdził, że po ostatnich zmianach BOR stał się "towarzystwem wzajemnej adoracji". – Wszystkie procedury istnieją, bo istnieć muszą. Cechą immanentną biurokracji jest to, że różnego rodzaju procedury tworzy. Problem polega na tym, że nikt nie ma determinacji, by wcielać je w życie, wymusić na pracownikach, by do znudzenia je ćwiczyli – przekonywał gość radiowej Trójki.