"Nie widziałam płonącego getta, ale czułam ten ogień"
2013-05-17, 07:05 | aktualizacja 2016-03-25, 16:03
70 lat temu, dokładnie 16 maja 1943 roku Niemcy wysadzili Wielką Synagogę przy ulicy Tłomackie. Był to symboliczny upadek powstania w warszawskim getcie. Jak wspomina ten czas jedna z ostatnich, żyjących w Warszawie mieszkanek getta?
Posłuchaj
11-letnia żydowska dziewczynka Hena Kuczer ukrywała się w czasie wojny z bliskimi w prowizorycznym bunkrze. - Gdy getto się paliło ta ziemia tak się rozgrzała, że tam było jak w piecu. Ja nie widziałam płonącego getta, ale czułam je na własnej skórze. Wtedy uciekaliśmy do kanałów, bo tam było chłodno. Niestety Niemcy zorientowali się, że coś się dzieje w kanałach i zaczęli strzelać i wrzucać gaz - wspominała bohaterka reportażu.
Z całej 10-osobowej rodziny tylko ona przetrwała. - Rodzice nie mieli sił, żeby się podnieść i wyjść z bunkra. Wtedy moja siostra, która miała 24 lata, postanowiła z nimi zostać licząc, że ktoś po nich przyjdzie. Nie zdawałam sobie sprawy wtedy, że widzę ich ostatni raz w życiu - opowiadała.
Dziś Krystyna Budnicka, która pod koniec wojny zmieniła nazwisko, jest jednym z ostatnich żyjących świadków dramatu getta.
Po wojnie Krystyna Budnicka skończyła studia pedagogiczne. 30 lat pracowała z dziećmi specjalnej troski. Jak zaznacza, uważała, że ma do spłacenia dług.
Swoją prywatną historię - zdeterminowaną wielką historią - opowiada Damianowi Kwiekowi w reportażu pt. “Miasteczko Warszawa”...
"Miasteczko Warszawa" - reportaż Damiana Kwieka